Remont się udał mimo drobnych problemów - w mieszkaniu wygląda tak jak chcieliśmy. Mogę w końcu wrócić do standardowych treningów.
Co do akcentu biegowego to wystartowałem w dość kameralnym biegu przełajowym. Było to ledwie 8 km, ale po terenie mocno pofałdowanym - sporo podbiegów i zbiegów.
Miałem nadzieję, że biegacze biegnący przede mną na tyle rozkopią śnieg na trasie, że będzie się dobrze biegło i nie będę się ślizgał. Niestety stało się na odwrót - biegacze udeptali śnieg i ja, biegnąc w końcówce stawki, biegłem po bardzo wyślizganej trasie. Na dzień dobry bieg zaczyna się od dość ostrego i długiego podbiegu. Umarłem. Nie mogłem złapać oddechu, nogi jeździły we wszystkie strony. Później były już nieco spokojniej. Powoli sobie truchtałem łapiąc oddech i walcząc z własnym ciałem. Wyszło ze mnie nietrenowanie biegania od kilku miesięcy i remoncik. Wczoraj biegłem, a przedwczoraj ok godziny 23 skończyłem malowanie.
Jadąc na ten bieg ambitnie myślałem o poprawieniu rekordu życiowego tymczasem czas był gorszy od rekordu o ponad 10 minut - masakra.
W każdym razie impreza bardzo udana, spotkania ze znajomymi udane, a dziś delikatnie czuję mięśnie nóg, ale nie tak mocno jak się spodziewałem.
Czas zacząć kolejny tydzień - tym razem już ze standardowymi treningami.
Sheng2
27 lutego 2013, 07:24Wstyd nie da się ukryć ale pracuję nad tematem
Azis.80
26 lutego 2013, 14:07Buuuu ale wstyd 10 minut aż 10 :O heh bierz się za siebie bo Cię nie poznaje ;)
mikelka
25 lutego 2013, 14:52:) i po wszystkim
Aziya
25 lutego 2013, 14:00Dałeś sobie wycisk :) Fajnie, że remont skończony :) Miłego dnia!