Dzisiaj obskoczyłam dwa treningi. Dotrwałam dzielnie do końca, wszystkie mięśnie poruszone, generalnie muszę to powiedzieć dostatecznie głośno: JESTEM Z SIEBIE DUMNA! Na wadze nic nie widać, ale co nieco (naprawdę delikatnie) pozmieniało się w centymetrach. Nie jest to co prawda tak istotne, jak to, że po prostu zaczynam się lepiej czuć. Nawet w niedzielę pozwoliłam sobie na wyjście na basen ze znajomymi. Pierwszy raz od czterech lat zdecydowałam się pokazać w stroju znajomym. I... no i przeżyłam, aż tak strasznie nie było ;-)
Dzisiaj znalazłam super sposób na stres w pracy, zabrałam ze sobą pokrojoną w plasterki 0.5 cm marcheweczkę i podgryzałam co jakiś czas. Mózg się dotlenił, organizm dostał zajęcie i o niebo lepiej mi dzisiaj szło.
Jestem dzisiaj bardzo zmęczona, bo niezbyt wesoły dzień w pracy, później dwa treningi na rozładowanie napięcia... Fizycznie - padam na twarz, ale psychicznie... cóż - buzia mi się uśmiecha. Nie pamiętam kiedy tak było ostatnio ;-) Cóż... no to walczymy dalej!!!