Hej ;). Nareszcie jestem w domu. Wróciliśmy wczoraj wieczorem i szczerze mówiąc, cieszę się, że jestem już na swoim. Doszedłem do wniosku, że to trochę dziwne, że nazywam dom miejscem, w którym mieszkam od roku, a nie dom rodzinny. Może wynika to z faktu, że nigdy w moim poprzednim miejscu zamieszkania nie czułem się swobodnie. Moi rodzice nie są jacyś straszni, ogólnie rzecz biorąc, to przykuwali mi bardzo niewiele uwagi, ale mają zasady, które odbiegają znacznie od tych, które posiadam ja (mam na myśli te panujące w domu). Przez to czuję się tam jak intruz i nie potrafię odpoczywać. Jeżdżę tam co 3 - 4 miesiące, wystarcza mi to w zupełności, ale po powrocie czuję się po prostu zmęczony.
Wczoraj mój tata miał urodziny, więc zjechała się najbliższa rodzina, trochę posiedzieliśmy, pogadaliśmy i pojedliśmy, ale o tym za chwilę.
Jak już wcześniej pisałem, byłem pełen nadziei, że pojem sobie truskawek oraz czereśni, no i w sumie pojadłem. Truskawek, do tego kupionych przez mojego tatę. Kupił ich chyba z dwa kilogramy po tym, jak dowiedział się, że w tym sezonie jeszcze ich nie jadłem, a w ogrodzie praktycznie nic nie zostało :p. Jeśli chodzi o czereśnie, to spotkało mnie największe rozczarowanie, ponieważ, jak usłyszałem, w maju były przymrozki i czereśni nie ma, nie było i nie będzie. Przynajmniej na drzewku w naszym ogrodzie.
Dostałem jednak baaaardzo dużo sałaty (muszę chyba powiedzieć koledze z pokoju obok, że spokojnie może szamać jej tyle, ile chce, bo inaczej to sam tego nie nadążę jeść :), szczypiorek oraz miętę, którą kocham. Szczególnie uwielbiam herbatę ze świeżej mięty, jest najlepsza na świecie.
Oprócz tego, moja siostra wróciła z Grecji i otrzymałem od niej w prezencie miód z orzechami (jeszcze go nie próbowałem, ale jestem bardzo ciekaw, jak smakuje) i naturalne, lawendowe mydełko. Niestety, przez większość mojego pobytu w domu rodzinnym, pogoda nas nie dopieszczała, ale przynajmniej w niedzielę trochę się rozpogodziło, więc skorzystaliśmy z okazji i wybraliśmy się na przejażdżkę. W poprzednie wakacje baardzo często jeździliśmy rowerami w tych okolicach, więc miło było to powtórzyć ;).
Dzisiaj za to czeka mnie ogromne sprzątanie i zakupy (również spore). Ach, no i mam w planach zrobić babeczki z tego przepisu -> http://www.zdroweconieco.pl/muffinki-bananowo-trus...
Wyglądają smacznie, a składniki są interesujące. Przyznam, że babeczki zawsze robiłem w sposób tradycyjny, czasem dodawałem mąki pełnoziarnistej i otrębów, ale nic poza tym. Dlatego też jestem ciekaw, jak będą smakować i czy w ogóle mi wyjdą ;).
A jak już jesteśmy przy słodyczach, to muszę pochwalić się, co zjadłem w domu. Oczywiście na mnie padł obowiązek pieczenia wszystkich słodkości, przygotowałem karpatkę i muffiny, zgodnie z prośbą rodziców. No i wczoraj, pierwszy raz od miesiąca, zjadłem słodycze :D. Może nie takie sklepowe, ale mimo tego tak można je nazwać.
Jakie były moje wrażenia? Przede wszystkim, krem do karpatki wydał mi się o wiele, wiele słodszy niż wcześniej, po jednym kawałku miałem już dość. Sam byłem w szoku, bo dla równowagi przygotowałem słone ciasto. Jeśli zaś chodzi o babeczki - zjadłem jedną, bez rewelacji. O dziwo nie miałem ochoty na więcej, jak to było w przeszłości. Po wyjeździe została mi jeszcze czekolada z nadzieniem truskawkowym, którą dostałem od babci. Nie mam pojęcia, co z nią zrobić. Pewnie gdyby nie była z żadnym nadzieniem, wrzuciłbym ją do babeczek, ale w tym przypadku nie mam żadnego pomysłu.
Teraz będę się z Wami powoli żegnał, ponieważ, jak już wspomniałem, czeka na mnie sporo obowiązków domowych, do tego chciałbym jeszcze zapoznać się z Waszymi wpisami w pamiętnikach :). Serdecznie dziękuję za pomysły dotyczące awokado, które mi podrzuciliście, w tym tygodniu na pewno pojawią się w moim menu. Wypróbuję, wysmakuję, no i napiszę Wam, co mi najbardziej przypadło do gustu :D. Jeśli chodzi o moje własne pomysły, to chciałbym przygotować onigiri z awokado. Ze względu na to, że onigiri kocham samo w sobie, z wszelakimi dodatkami, to sądzę, że powinno mi smakować.
W następnym wpisie skupię się na mojej aktywności fizycznej. Poza tym na pewno pochwalę się babeczkami :D.
Na koniec oczywiście chciałbym wiedzieć, jak Wy spędziliście weekend. Co dobrego zrobiliście dla siebie i dla swojego ciała? Może poświęciliście czas na najbliższych, pracę lub naukę? Wytrwaliście w postanowieniach, czy może na Waszym talerzu pojawiły się grzeszki? Piszcie śmiało ;). Tymczasem dziękuję za poświęcony czas i życzę Wam miłego, słonecznego dnia.
Missmercy
3 lipca 2017, 15:54No z tymi rodzicami tak to jest. Jak się już posmakuje tej wolności mieszkania na swoim, to ciężko się przestawiać :D Ja w weekend nie trzymałam się diety, myślę, że dzisiaj jeszcze sobie pozwolę na jakieś grzeszki, a od jutra już zaciśniemy pasa :D
setsu
3 lipca 2017, 16:27W takim razie miłego grzeszenia, ale bez przesady :p.
Lubie_Ciastka
3 lipca 2017, 15:00U mnie zawsze wychodzi, że każdy wyjazd ma 2 najmilsze momenty. Pierwszy, jak się już w końcu wyjedzie, po długim oczekiwaniu, a drugi kiedy się wejdzie po powrocie znów do swojego królestwa :) Też czekam na zdjęcia babeczek!
setsu
3 lipca 2017, 16:27Na swoim jednak najlepiej :p. W następnym wpisie dodam zdjęcia ;).
theSnorkMaiden
3 lipca 2017, 14:46Tam dom Twoj gdzie serce Twoje :) mm babeczki. Zdrowe to mozna pojesc :)
setsu
3 lipca 2017, 14:56W sumie to by wszystko wyjaśniało :p. Właśnie się zabieram za ich przygotowanie, już się nie mogę doczekać, żeby je wszamać.
Lexonia
3 lipca 2017, 13:05Fajnie że miło spędziłeś weekend, niepisz jednak o babeczkach bo robisz smaka a wiele osób tu stara się o tym nie myśleć. Ja ćwiczę 5 razy w tygodniu i staram się jeść zdrowo, choć nie zawsze mi to wychodzi. Kalorii mam odpowiednio,jednak posiłki nie są zbilansowane a byle jakie. Muszę to dopracować. Imponujesz ludziom, że tak młoda osoba daje sobie radę w życiu i w dodatku na swoim. Mój syn powinien brać z ciebie przykład;)
setsu
3 lipca 2017, 14:18Takie babeczki to chyba każdy może sobie podjeść na deser, samo zdrowie ;). Poza tym to przepis stworzony przez dietetyka, więc tym bardziej są one dozwolone nawet na diecie odchudzającej. Ja kiedyś trzymałem się kalorii, ale nie dbałem tak o to, czym te kalorie są. Teraz robię na odwrót, bo to o wiele bardziej mi służy. Czuję się lepiej, nawet wychodząc z domu odczuwam większą pewność siebie w stosunku do mojego wyglądu, chociaż z zewnątrz pewnie niewiele się zmieniło. No i jestem szczęśliwszy :D.
Lexonia
3 lipca 2017, 15:16I o to chodzi. To ty masz być szczęśliwy dla siebie a nie dla innych:)
Nattiaa
3 lipca 2017, 12:33u mnie kiepsko... od tygodnia, nie ogarniam niczego, a w szczególności jedzenia
setsu
3 lipca 2017, 14:15A co się stało? :c
Nattiaa
4 lipca 2017, 07:10powód jest chyba taki ze nie jestem jeszcze na swoim haha tylko z teściami :D
angelisia69
3 lipca 2017, 12:19Taki mlody i na dodatek chlopak i juz sam na swoim,sam sobie wszystko ogarnia,dom rodzinny juz nie kojarzy z wlasnym.Szybko dorosles widze ;-) zazwyczzaj chlopaki w tym wieku to jeszcze dzieci,do 30tki staraja sie maminej spodnicy trzymac hihi Szacun ;-) Czeresni juz pojadlam,ale cena masakryczna,jedynie do podjedzenia a nie obzarcia na kilogramy :P niestety przez pogody nasze,cierpia pozniej portfele :( u mnie od srody do piatku,huragany,pioruny i brak swiatla,weekend znosny ale nie odpoczelam bo tylko zerkalam na balkon wystraszona czy burza znow nie idzie :/ Pozdrawiam i udanych babeczek ;-)
setsu
3 lipca 2017, 12:29Ja w sumie już od połowy liceum czekałem, żeby się usamodzielnić i prawdę mówiąc, cieszy mnie w tym wszystko, nawet samodzielność finansowa, która no nie zawsze jest przyjemna :p. Co do czereśni, to jestem meega zawiedziony. Do tego czytałem, że są dobre dla tarczycy. Będzie trzeba poświęcić trochę pieniędzy i kupić, żeby chociaż sobie posmakować. Współczuję, sam nie znoszę burzy, akurat moje miasto wszystkie te katastrofy ominęły, po prostu padał deszcz, ale widziałem, jak to wygląda w innych miejscach Polski. Dziękuję i również pozdrawiam. :)