Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Chciałbym się przedstawić - pierwszy post.


Witajcie. W moim pierwszym poście chcę opisać powód, dla którego się tutaj znajduję, kilka moich celów na przyszłość, to, jaki byłem wcześniej oraz dlaczego teraz bez problemu jem to, co chcę. ;)
Wszystko tak naprawdę zaczęło się już wiele lat temu, bo moje przygody z odchudzaniem, tyciem, niszczeniem sobie zdrowia, próbami naprawiania go, rozpoczęły się w gimnazjum. Nie chciałbym do tego wracać, lecz abyście mieli jakiś zarys tego, jak zmieniał się mój sposób odżywiania i ogólnie - styl życia, wspomnę tylko, że w gimnazjum udało mi się zrzucić wiele kilogramów i przejść z niewielkiej nadwagi w niedowagę. Nie jestem do końca pewien, czy miało to tylko podłoże w stylu "chcę dobrze wyglądać, źle się ze sobą czuję". Racja, czułem się źle, ale równie źle czułem się po schudnięciu, a moje metody zrzucania kilogramów były wtedy podłe i drastyczne. Jednak żeby to, co przed chwilą napisałem, do mnie dotarło, musiało minąć kilka lat. W gimnazjum, jak i na początku liceum, jedzenie mogło dla mnie nie istnieć. Lubiłem je oglądać, zamiast konsumować.

Wszystko to ulegało stopniowym zmianom, gdy zacząłem być w związku. Z tego co pamiętam, na początku powróciłem do jedzenia mięsa, później przekąsek i wszystko to, co wtedy się działo, było startem mojego powolnego toczenia się z równi pochyłej w sam dół. Nie usprawiedliwiam się związkiem, ale wiecie, jak to jest. Zamieszkaliśmy razem, kiedy byłem w klasie maturalnej i mieszkamy razem już dwa lata. No i jakoś to zleciało - chipsy do filmu, słodycze na mieście. Powoli nie miałem żadnych skrupułów w kwestii jedzenia. Nadal gotowałem sobie podstawowe posiłki i nie były one tragicznej jakości - zwykłe obiady. Zupy, mięsko, ziemniaki, surówki, ryże, makarony. Jednak poza tym, objadaliśmy się słodyczami, przekąskami i słodkimi napojami. Pewnie mieściło się to w granicach 3000 kcal dziennie, lecz jakość tego jedzenia była uwłaczająca.

Zacząłem tyć, a przed rozpoczęciem studiów i przy samym końcu mojej wakacyjnej pracy, również poczułem się źle. Wykonałem podstawowe badania i okazało się, że mam niedoczynność tarczycy. Zacząłem brać hormony, no i żyłem sobie dalej tak, jak żyłem wcześniej. Przeprowadzka, nowa sytuacja w życiu, musiałem się z tym oswoić, a w dodatku studia okazały się diabelnie trudne, pomijając fakt, że po pierwszym semestrze było nas o połowę mniej niż na początku. Uwierzcie, ja i moi koledzy, czujemy się na uczelni co najmniej jak kaczki przygotowane na odstrzał. Atmosfera jest ponura, każdy z góry zakłada, że wyleci z końcem najbliższego semestru, jednak ja się nie poddaję ;).

Nie wiem, kiedy dokładnie zacząłem zauważać, że coś jest nie tak. Z tyłu głowy chyba ciągle to wiedziałem, ale koszmary z przeszłości pozwalały mi myśleć w stylu "spokojnie, przecież normalni ludzie jedzą słodycze, nikt się tak nie ogranicza, jak ty kiedyś, przecież to było chore, a teraz jesz wszystko, więc już wszystko z tobą dobrze". Od początku tego roku prosiłem, abyśmy zaczęli trochę uważać na to, co jemy. Nie dawało to jakiś większych rezultatów, aż w końcu z początkiem czerwca coś we mnie pękło. Nadal zastanawiam się, jakim cudem przeszła mi ochota na wszystkie niezdrowe rzeczy, ale ja po prostu ot tak stwierdziłem, że nie chcę ich jeść. Że tak naprawdę nie potrzebuję przetworzonych batoników, chipsów, paluszków czy żarcia z kfc. Nie było w mojej głowie takiego momentu, w którym zastanawiałem się, którą drogą pójść. Nie siedziałem całymi dniami i nie rozmyślałem na temat jedzenia.

Mogę Wam teraz szczerze powiedzieć, że nie ograniczam się w żadnym stopniu jeśli chodzi o jedzenie i pożeram wszystko, co chcę i na co mam ochotę, a jednocześnie nie jem niezdrowego żarcia. Sam jestem w szoku, gdy czytam to zdanie. Możecie pomyśleć, że taki po prostu jestem, ale to mijałoby się z prawdą. Kocham i kochałem słodkości. Fast foody i słone przekąski mogłem sobie ze spokojem odpuścić, ale wszystkie słodycze w sklepie przyciągały mnie jak magnes. Dlatego moje poprzednie próby odchudzania, czy zdrowego jedzenia, były tylko ograniczaniem się i silną wolą. No i jak się domyślacie, było to dla mnie męczące. Odmawianie sobie wszystkiego, co miałem ochotę zjeść - nie wspominam tego zbyt szczęśliwie. Jednak teraz, jestem przeokropnie dumny, że udało mi się dojrzeć w wieku dziewiętnastu lat (w sumie lepiej późno niż wcale ;) do kwestii zdrowego odżywiania.

Nie chcę w tym poście dokładnie opisywać tego, co jem. Jako mój notatnik do spisywania posiłków służy mi fitatu, jednak pewnie w najbliższym czasie stworzę wpis w pamiętniku, w którym skupię się na tym aspekcie. :)
Na koniec wspomnę tylko o powodach, dla których tutaj jestem i już daję Wam spokój (o ile ktoś w ogóle wytrwał do końca :D).
Wraz z początkiem mojej zmiany myślałem, że w zupełności wystarczy mi spisywanie posiłków i po prostu interesowanie się tym, ile czego zjadam (nie, nie chodzi o kaloryczność tego, co pożeram). Jednak z czasem poczułem potrzebę wylania tego wszystkiego gdzieś, dzielenia się informacjami, wspierania innych i przede wszystkim, dowiadywania się czegoś nowego.
Teraz, gdy już wiem, że nie potrzebuję wielu okropnych produktów, które wcześniej zjadałem, chciałbym również podnieść maksymalnie jakość posiłków, które spożywam aktualnie. Ach, no i również zadbać o tarczycę. ;)

Mam nadzieję, że znajdę tutaj osoby, które będą mnie wspierać i którym ja również będę mógł kibicować. Jeżeli prowadzicie pamiętniki, zapraszajcie mnie proszę do znajomych, bo uwielbiam czytać i komentować Wasze relacje, które tam zdajecie.
No i napiszcie koniecznie, jak to jest aktualnie z Wami? Rozpoczynacie dietę, może właśnie tkwicie w dołku i nie wiecie, jak z niego wybrnąć? Chętnie się tego dowiem, a teraz już życzę Wam miłego dnia i zmykam uczyć się do egzaminów. :p

  • kasperito

    kasperito

    27 czerwca 2017, 16:30

    polecam podążyć temat niedoczynności tarczycy czy to zwykła tarczyca czy może niedoczynność na tle autoimmunologicznym Graves-Basedowa. Czy w rodzinie były choroby tarczycy i jakie? np mama. Bo zwykła niedoczynność a Graves-Basedow to ogromna różnica w leczeniu ale też w samopoczuciu dnia codziennego. Odchudzanie nieracjonalne, ale tez złe żywienie może spowodować wywołanie tej choroby, oczywiście muszą być uwarunkowania genetyczne. Nie wiem jaka masz wiedze od endokrynologa, a wiem ze z ta różnie bywa, warto zrobić sobie badania przeciwciał tarczycowych anty-TPO i anty TG, można samemu prywatnie. czemu piszę? bo mam syna rok młodszego od Ciebie z Hashimoto ( choroba tarczycy na tle autoimmunologicznym) i wiem jaki ma na niego to wpływ. Tak tylko zakreślam temat, jak Ciebie nie dotyczy to fajnie ;-) a może nie wiesz . Tak czy siak powodzenia :-)

    • setsu

      setsu

      28 czerwca 2017, 07:31

      Akurat w moim przypadku lekarz odrzucił możliwość niedoczynności na tle autoimmunologicznym. Ale mimo wszystko dziękuję za informacje :).

  • karola12432

    karola12432

    27 czerwca 2017, 15:55

    Podziwiam Cię. Taka siła, żeby wszystko tak po prostu rzucić . Ja niestety się zaniedbałam przez ciąże i po ciąży. Teraz dopiero mam nadzieję, że się uda. Trzymam za Ciebie kciuki.

    • setsu

      setsu

      27 czerwca 2017, 15:59

      Myślę, że to gdzieś we mnie siedziało już od początku roku i w końcu udało mi się głośno powiedzieć samemu sobie, że czas na zmiany. Jeśli już zobaczymy, co robimy nie tak i sobie to uświadomimy, to uda się nam na pewno ;). Również trzymam za Ciebie kciuki.

  • foodmonster

    foodmonster

    26 czerwca 2017, 19:53

    Story of my life normalnie. Też raz na początku liceum schudłam bardzo i potem przytyłam do nadwagi... Ah, było się młodym i głupim. Tylko Tobie współczuje tarczycy, bo to w sumie niemały problem. Ale spokojnie, dasz radę! Powodzenia! Tylko nie daj się zwariować! :)

    • setsu

      setsu

      26 czerwca 2017, 20:44

      Niestety takie doświadczania nie są przyjemne, ale przynajmniej mnie czegoś nauczyły. ;) Dziękuję. Jem w sumie to, na co mam ochotę, więc tym razem nie popadnę w skrajność.

  • Missmercy

    Missmercy

    26 czerwca 2017, 18:44

    Skrajności nie są ok, niestety świat nas dzisiaj oślepia :/ ja chciałabym zrzucić to z czym mi niewygodnie od kilku lat, ale zawsze konczy sie na tym, ze nie jest tak zle i wygrywa żarcie... Teraz jestem na dobrej drodze pierwszy raz od niepamietam kiedy, wiec mam nadzieje, ze bedzie przełom :D pozdrawiam!

    • setsu

      setsu

      26 czerwca 2017, 19:05

      Nie daj się ;). Jeśli dasz sobie dobrego kopa na początek, to z pewnością się uda. A w gorsze dni zawsze można szukać wsparcia wśród innych. I również pozdrawiam. ;p

  • angelisia69

    angelisia69

    26 czerwca 2017, 14:28

    ja cie juz kojarze :P kiedys tu byles ale pod innym nickiem

    • setsu

      setsu

      26 czerwca 2017, 17:38

      Tak, byłem. :D Ale pewnie wielu osób, które poznałem na starym koncie już tutaj nie ma, więc wolałem założyć nowy pamiętnik. I jestem w sumie w szoku, że ktoś mnie poznał. :p

  • Nattiaa

    Nattiaa

    26 czerwca 2017, 12:16

    trzymam kciuki za powrót na ścieżkę zdrowia :D:D ja też staram się zdrowo i racjonalnie odżywiać ale wiadomo różnie to bywa :D

    • setsu

      setsu

      26 czerwca 2017, 12:19

      Dziękuję ;). Wiadomo, ale zawsze można wszamać coś "niezdrowego" zrobionego w domu, niż słodycze ze sklepu, które mają tablicę Mendelejewa w składzie :D. I taki w sumie jest mój cel, chociaż w tym miesiącu słodkości jakby dla mnie nie istniały, zastąpiłem je owocami i bakaliami, które mi o dziwo wystarczają. Oby tylko mi to nie przeszło :p.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.