Dziękuję Wam, kochane dziewczyny, za wszystkie dobre rady w sprawie marnotrawienia jedzonka. Ja mam dietę "nową smacznie dopasowaną" i też mam ustawione powtarzające się posiłki raz na dwa dni. Jednak zawsze powtarzają się tylko obiady, czasem śniadania. Pozostałe posiłki bywają różne. Ale skorzystam z Waszych rad z pewnością.
Jednej rzeczy nie robię, mianowicie nie ćwiczę w weekendy. Teraz, gdy już zrobiło się cieplej, walczę na swoich ogrodowych grządkach i daję Wam słowo, że jest to lepsze, niż jakiekolwiek inne ćwiczenia. Na przykład w sobotę prawie pół dnia deptałam po swoim trawniku w takich butach z kolcami (przeprowadzałam aerację, czyli napowietrzanie trawnika) i była to świetna gimnastyka dla nóg. Wbijanie nogami tych bucików i wyciąganie ich ze zbitej po zimie ziemi, jest nie lada wyczynem. Wieczorem miałam już tylko ochotę zawiesić je (tzn. nogi) gdzieś wysoko na lampie i nie robić nimi już nic. Tak samo jest z odchwaszczaniem, można spędzić na czworakach sporo czasu i mam wtedy wrażenie, że żaden skalpel ani inne wygibasy nie są mi już potrzebne.
W poprzednim poście chciałam Wam pokazać moje piękne grządkowe hiacynty, ale jakoś nie chciało mi się wgrać zdjęcie. Spróbuję dziś ponownie, ale jeśli mi się znowu nie uda - wybaczcie.
Chyba się udało :)
P.S. Dede! Link do Cardio przesyłam na priv, bo nie wiem, czy tu mogę go umieszczać.
Tarjaa
3 kwietnia 2014, 17:40Piekne kwiaty :)))) dziekuje za odwiedziny :) pozdrawiam
Norgusia
1 kwietnia 2014, 15:48Ależ piękny ten kwiatuszek! Wysiłek w ogrodzie na pewno się da zaliczyć do aktywności fizycznej! Spala kalorie a to najważniejsze!:-)
dede65
31 marca 2014, 23:11ale cudne hiacynty, prace ogrodnicze na pewno spalają sporo kalorii, lecę popatrzeć na to cardio, a może już spróbuję?