Może to jakieś wiosenne przesilenie, może lenistwo zwykłe, ale fakt pozostaje faktem, że widok laptopa działał na mnie raczej źle i starałam się omijać go z daleka.
Pączkowy dzień przeżyłam bez żadnego trudu i bez pączka oczywiście.
Dietę trzymam sztywno, nie podjadam wcale, staram się ćwiczyć, choć najczęściej sprowadza się to tylko do rowerka.
Ale cóż, te 300 dziennie zrzucone na pedałowaniu, musi mi na razie wystarczyć.
Plus ileś tam zrzuconej nadwyżki na sobotnich, ostatkowych wygibasach, a co..
Sobotnia waga zaskoczyła mnie pozytywnie. W sobotę było mnie znowu mniej o 0,9 kg, ale już ponowne ważenie w niedzielę pokazało aż 1,1 kg mniej przez ubiegły tydzień. Superaśnie!
Tym sposobem ślimaczek na moim pasku ruszył się wreszcie trochę konkretniej.
Potrzebuję chyba jakiegoś pozimowego kopa, a raczej wiosennego zastrzyku..
Może takiego?
kujczak
5 marca 2014, 20:22No widzę że nieźle Ci waga spada. Tak trzymaj. Podziwiam Cię, że nie zjadałaś pączka ja się niestety skusiłam. Pozdrawiam i oby tak dalej życzę szybkiego powrotu do wymarzonej sylwetki.
majka1507
5 marca 2014, 13:32SUPER!!! PIĘKNIE OBY TAK DALEJ!!!! POZDRAWIAM
otoja1981
5 marca 2014, 09:58jak dla mnie to nie Ty potrzebujesz kopa tylko Ty powinnas nam kulejacym dietetycznie je rozdzielac - idzie Ci wysmienicie, trzymaj tak dalej!
dede65
4 marca 2014, 23:13gratulacjeeeeeeeeee!!!!!!!! no widzisz ,że to nie takie trudne, pozdrówka ;))))