Mój powrót do diety stoi pod znakiem zapytania. Ostatnio nastrój mam lepszy, ale mimo wszystko jestem zapisana do psychologa, bo wiem, że to znowu wróci za jakiś czas, ze zdwojoną siłą. Wczoraj byłam u ortopedy, kazał mi schudnąć, co mnie do końca nie zaskoczyło i nie zdziwiło, bo spodziewałam się takiej właśnie porady. Dodatkowo dał mi skierowanie na jakieś zabiegi. Dobrze, że mam obok pracy gabinet z rehabilitacją tylko jeszcze nie wiem na kiedy będą wolne miejsca.
Wróćmy do tego schudnąć.
Ja już straciłam wiarę w to, że mi się uda. Wielokrotnie pisałam o moim słomianym zapale i znów po raz kolejny wziął górę, przy dodatkowym wsparciu stanów depresyjnych, znów poległam na całej linii. A szło nam świetnie, ale znacie to prawie wszystkie, ciągle życie kręci się wokół odchudzania i ciągle to nie wychodzi. Spróbuję, obiecuję spróbować ale tym razem nie nastawiam się zbyt entuzjastycznie. W teorii wiem wszystko, wiem co i jak powinnam robić, tylko trzeba to zacząć praktykować. Postaram się wrócić na vitalię, postaram się być w miarę systematyczna, postaram się nie objadać słodyczami, nie objadać w ogóle, postaram się, może w trakcie tych starań coś we mnie pęknie i staranie nie będzie już taką ciężką pracą a przyjemnym dążeniem do celu.
Muszę sobie wszystko przemyśleć, poukładać, nie ukrywam, że w tej wizycie u psychologa upatruję początku czegoś lepszego. Idę w środę, wiem że po 1 wizycie nie mogę się spodziewać cudów, ale zawsze to już będzie jakiś początek. Całe życie radziłam sobie ze wszystkim sama, wszystko brałam na swoje ramiona i na swoją głowę i widać zabrakło mi sił i 1 raz potrzebuję pomocy. Może będzie lepiej, zobaczymy.
Nad odchudzaniem też muszę pomyśleć, powiecie nad czym tu myśleć? Ale niestety, ja muszę siąść i się zastanowić, jak się do tego zabrać żeby znów nie spier....lić wszystkiego. Póki co mam w głowie mega chaos, można to porównać do ogromnej kolejki ludzi, którzy się przepychają, dyskutują, narzekają, wykrzykują swoje racje, denerwują się, a przy okienku siedzi jedna Bogu ducha winna pani, która wykonuje tylko swoje obowiązki, ale od każdego musi wysłuchać wszelkich żali. Taki właśnie chaos mam w głowie, dlatego muszę jakoś zapanować nad tą nieznośną kolejką postulatów w mojej głowie.
Na dziś mam chyba tyle do powiedzenia. Zabieram się za pracę. A Wam miłego piątku życzę.
Grubaska.Aneta
15 maja 2015, 22:04Bo potrzebne jest takie solidne zmotywowanie do działania a nie na pół gwizdka.
olenka173065
15 maja 2015, 12:093mam kciukasy:*:)
Anpio7
15 maja 2015, 10:29Zdrówka życzę !!!! Z tymi powrotami i zapałami jakoś tak już jest, ostatnio wyczytałam że kobieta chudnie w ciągu życia 9 razy, he he Ja już mam 6 x za sobą i szlak mnie trafia, za każdym razem coraz większa górka... Zastanów się nad operacją bariatryczną, może byś się zakwalifikowała, są dobrzy lekarze w Wa-wie operacja baypas żołądka, wówczas już się nie tyje, Ja się zakwalifikowałam u mnie, a teraz musze schudnąć 10 % do czasu operacji czyli tak za pół roku.. Pozdrawiam słonecznie Ania
SeasonsOfLove
15 maja 2015, 10:36No to ja schudłam dopiero raz także wszystko przede mną, dziękuję to w sumie nawet motywujące :) operacji bym się chyba bała, póki co po raz kolejny spróbuję swoich sił. Ale daj znać czy to skutkuję bo nigdy nic nie wiadomo.