dzisiaj po raz pierwszy od dwóch tygodni wstałam z pozytywnym nastawieniem. Chciałabym, żeby w mojej pracy wszystko ułożyło się po mojej myśli. Mam nadzieje, że będę już miała umowę na czas nieokreślony i że będę mogła sobie na spokojnie po ślubie zajść w ciążę bez stresu, że nie mam prawa do macierzyńskiego, albo, że mnie zwolnią.
Jeszcze tydzień i wszystko się wyjaśni. Emocje opadną, i może zrobimy sobie z ukochanym 4-dniowy wypad w góry.
Menu:
śniadanie: banan+ kubek zielonej herbaty
kawa z mlekiem w pracy
II śniadanie: bułka z serkiem Almette
Lunch: kawałek arbuza, brzoskwinia
Obiad: kromka chleba razowego z dżemem, 2 ziemniaki, ogorek zielony z jogurtem naturalnym (ilość mniejsza niż dla przedszkolaka)
1 kawałek szarlotki
kisiel
przesadziłam o ok 300 kcal, ale się uczę więc mogę :-)
Miłego dnia :-)
chubbyann
26 lipca 2013, 10:33Najważniejsze to pozytywne nastawienie :) Mam nadzieję, że dostaniesz tę umowę, bo to połowa zmartwień mniej.
kompulsywne.jedzenie
25 lipca 2013, 12:46Trochę załamujący wpis (jak dla mnie), bo widząc, że ty masz 27 lat i nie możesz znaleźć(albo nie masz) pracy na czas nieokreślony, to mi się robi smutno :( Kiedy dzieci, kiedy dom kupować na kredyt, jak wszystko niepewne? Nasz kraj nie jest dla biednych ludzi...Smutne. Ale 3mam za Ciebie kciuki!:)
ewitak1
25 lipca 2013, 09:49Życzę powodzenia z pracą!! Pozdrawiam!