dziś zaczęłam przyjmować moją pigułkę szczęścia
liczę, że pomoże mi na kilka szczególnie dokuczliwych dolegliwości
zaczynają mnie denerwować te wahania nastroju
- raz rozpiera mnie energia i życie jest cudowne, raz dół jak rów mariański...
ostatnio znowu sypiam po kilkanaście dni na dzień i nie wychodzę z domu :(
kiepsko to wygląda
tak bym chciała wrócić do żywych, ale widmo kolejnej tomografii trochę mnie stopuje
muszę się przyzwyczaić, ze tak to już będzie, to tylko profilaktyka
za to pan i władca kwitnie!
jako ozdrowieniec postanowił zmienić swoje życie i zapisać sie na siłownię
dodam, że to kompletnie nie w jego stylu - zobaczymy jak długo wytrzyma
miłego tygodnia :)
ps. mam już projekt kuchni, niebawem się pochwalę
gelbkajka
27 września 2011, 11:07znajac go pewnie sie obrazi..... Towarzystwo jakies tam przez plot bedzie mial... Warunki na oko sa super- kazdy psiak ma swoj "pokoj" z ktorego jest wyjscie na wybieg- ok 25 m dlugi, szeroki na ok 4. Mam nadzieje ze nie zglupieje tam..... Mimo wszystko widmo wakacji jest pociagajace :D
Giove
27 września 2011, 09:17powodzenia...sama to przeszlam... ok 2 lata na pigulkach...ale pomoglo...teraz miewam gorsze dni ale nauczylam sie z tym zyc...jest ciezko czasami nie powiem...jesli te nie pomoga to nie wahaj sie isc do lekarza i poprosic o zmiane...ja po pierwszych czulam sie fatalnie...pozniej dobral mi inne i bylo juz tylko lepiej...trzymam kciuki...
emlu83
27 września 2011, 07:33Glowa do gory. Moze jest ciezko i trudno, ale musisz cieszyc sie kazdym dniem. A to, ze facet zaaczal o siebie dbac, hmmm... SUPER. Trzymam kciuki za Was oboje :) Jeszcze troche a bedziesz miala w domu macho ;) Pozdrawiam
to...ja
27 września 2011, 06:23ehhh, pigułki szczęścia - u mnie leży jeszcze opakowanie, ale pewnie niedługo straci ważność. Ja też nie cierpię wahań nastroju, tylko ja sobie już z tym jakoś radzę. W końcu od wielu lat z tym żyję. Oby i Tobie było lepiej