Jestem, ale co się nadenerwowałam to moje... :P @ mi się spóźniała o tydzień i już nawet zaczęłam sobie wmawiać objawy ciążowe hahaha na szczęście wszystko się dobrze skończyło i @ przyszła :)) Miałam w tym tygodniu chęć na powrót do ćwiczeń i dietkowania, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że nie ma sensu się nakręcać jak czeka mnie sprzątanie, pakowanie i pieczenie ciast... wrócę po świętach, kupię świeże jedzonko i dopiero może jakoś się ogarnę :] Nie oznacza to oczywiście, że w tym tygodniu będę jadła jak świnia ;) Plus taki, że waga ostatnio bez zmian... 65,3kg.
Przy okazji, życzę wszystkim Wesołych Świąt :)
aniapa78
11 kwietnia 2017, 19:38Dobre podejście. Po co masz się stresować. Po świętach zaczniesz walkę. Powodzenia!