Wielkimi krokami zbliża się mi @, więc oznacza to że kolejny miesiąc mam stracony... nie schudłam, ale i też nie przytyłam :P Pocieszam się, że warto mieć nadzieję iż kolejny będzie lepszy... szczególnie, że to już wiosna i jest więcej świeżych warzyw na targu.
Jakbym miała wejść w szczegóły to przez ten tydzień nie trzymałam się żadnej diety ani nawet niczego dieto-podobnego... były ciasta i ciasteczka, kotlety, kopytka a nawet (o zgrozo haha) biały cukier w czystej postaci i nutella :P Do tego prawie nie ćwiczyłam tzn. tylko ramiona, więc to na plus, ale z kolei na minus to, że już jest wtorkowy wieczór a ja ostatni raz ćwiczyłam w piątek :/ Do tego oczywiście nie piłam wody ;( ehh.... brzmi to trochę jak rachunek sumienia albo nawet sama spowiedź heh :P No cóż....
Dziś byłam chyba pierwszy raz w tym roku kalendarzowym na targu i choć nie było jeszcze wszystkich stoisk obstawionych przez sprzedających to już powoli zaczęłam czuć wiosnę i chęć na świeże warzywka. Kupiłam ogórki małosolne i zaraz po przyjściu do domu zjadłam dwa za jednym zamachem :))) Coś czuję że jak już zaczęłam to skończę je jeść dopiero pod koniec lata :D Zakupiłam też dwa pęczki świeżego szpinaku, ale jeszcze nie wiem co z nim zrobię... do tej pory smakowało mi smoothie z banana, szpinaku i mango, ale chyba już mi się przejadło a raczej przepiło bo ile można jeden i ten sam smak :D Zjadłabym chętnie jajko sadzone ze szpinakiem, ale szczerze mówiąc to trochę mi szkoda poddawać taki świeżutki i jędrny szpinak obróbce cieplnej hmmm... muszę pomyśleć.... ahhh wiosna :]
aniapa78
21 marca 2017, 18:51Może sałatka że szpinaku? U mnie taki rachunek sumienia był w niedzielę. Ale działamy dalej.
aniapa78
21 marca 2017, 18:52Miało być ze szpinaku :)
Sawka00
22 marca 2017, 16:51niestety nadal nic ze szpinaku nie było... ehh... boje się, że się skończy tak jak często u mnie to bywa, a mianowicie, że będzie do wywalenia od tego leżenia i leżenia :/ Tak czy siak może jutro uda mi się go wykorzystać, bo dziś miałam robić pierś z kurczaka, ale też nie wyszło, więc jutro nie ma że boli i chyba zrobię kuraka faszerowanego szpinakiem ;)
aniapa78
22 marca 2017, 17:34Dobre są naleśniki że szpinakiem i fetą. Do tego sos grzybowy.
Sawka00
23 marca 2017, 19:19mmm... smaku mi narobiłaś :D jedynie bym fetę wymieniła na co innego, ale sam zamysł... pycha :) a u mnie dziś był szpinak jednak w smoothie i parę listków do obiadu... owijałam nim kawałki kurczaka do szaszłyków :)