Coś ta waga jakaś oporna, tak się miota w granicach 91,6 a 91,9 i zdecydować się nie może, a mnie zaczyna szlag trafiać. Dietę mam zbilansowaną, ruchu może powinnam jednak trochę więcej dorzucić, bo ja wiem... Bo jednak spodziewałam się, że w tej początkowej fazie będzie jednak szybciej spadało, a tu po pierwszym skoku nastąpił jakiś taki marazm... Może za dużo warzyw jem? Bo kojarzę z Dukana coś na temat dużej zawartości wody w warzywach, co może powodować przestoje wagowe na dniach z dużą ilością warzyw... Już sama nie wiem. Problem w tym, że takie jedzenie jak teraz bardzo mi odpowiada i nie chcę tu nic zmieniać, a przynajmniej nie nadmiernie...
Kalorycznie jest ok, w granicach 1500-1600. Normalnie rozpacz. Bo jednak ciężko trwać w postanowieniu, jak efektów nie widać. I irytuje mnie to niepomiernie. Albo ja po prostu już taka muszę być albo nie wiem...
O! NIE! NIE! TAK TO NIE BĘDZIE! Pokonam to, tylko jeszcze nie wiem jak. Głodzić się nie chcę i nie zamierzam, bo efekt jojo potem gwarantowany. Więc po prostu zacisnę zęby i dalej będę robić swoje. A czas pokaże, kto wygra...
Ebek79
21 listopada 2013, 13:31Przeczekaj jeszcze chwilę z tą wagą i na razie nie zmieniaj diety. Szczególnie, że Ci ona odpowiada.