Ja chyba jestem uzależniona od awokado:))) Jakby nie wolno go było jeść, to chyba bym nie wytrzymała na tej "diecie", lol.
Sałatka: pieczarki, dojrzałe awokado, cebulka i pomidorki koktajlowe. Zalewa z oliwy, polewy gourmet, sól selerowa, pieprz cytrynowy i świeża kolendra. Najpierw trzeba skropić awokado sokiem z limonki, potem polać połową dresingu. Pieczarki też skropić sokiem z limonki, wymieszać pomidorkami i cebulą i polać resztą sosu. Wyłożyć do miski. Bardzo dobre.
Resasumując dzień:
10.00 - sałatka z mozazarelli, pomidora i łososia (N)
12.30 - owoce (B)
15.00 - ryba w owocach i sałatka z roszponki (B)
17.00 - chleb otrębowy z twarożkiem i sałatka z roszponki (N)
21.00 - sałatka z awokado, pieczarek i pomidorków (N)
Fitness: 30 minut (2 mile z ćwiczeniami)
POWOLI
ACZ WYTRWALE ZMIERZAĆ NALEŻY
DO CELU
Mam nadzieję, że niedługo zobaczę 8 z przodu i że jutro waga okaże chociaż ociupinkę mniej. Ale nawet jeśli nie, to i tak się nie poddam. Dobrze mi z tym wszystkim. Z brakiem alkoholu, ze smacznym, urozmaiconym jedzonkiem, z ćwiczeniami i nawet z czasem spędzanym w kuchni, lol. Z nową sobą. Ta nowa JA nawet da się lubić, bo tej starej to już zaczynałam mieć serdecznie dość.
Jutro wkuwam do testów wewnętrznych na prawko. WRRRR... Te nieszczęsne testy są takie głupie, że to normalnie przerażenie ogarnia. Ale dam radę. Ze wszystkim dam radę. Mam jakiś taki power, że aż się boję.
Jutro postaram się też zrobić 1 milę i jakieś ćwiczonka na bebzunek, bo trzeba się za niego ostro zabrać. Na razie delikatnie, bo przypuszczam, że moje mięśnie zapadły w letarg kompletny i zanim się wybudzą chwilkę potrwa. Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni, więc do dzieła, towarzyszko.