Właśnie to zrobiłam: zrobiłam 1 krok w powrocie do formy. Bo sama zmiana żywienia i trybu życia to za mało. Trzeba wrócić do aktywności. Powoli, po mojemu, ale w sprawdzony sposób. Wiem, że to działa. Małymi kroczkami można często wiele osiągnąć. Kiedy zaczynałam po raz pierwszy ćwiczyć ot tak, dla siebie, jakieś sześć lat temu (młody miał wtedy ok. roku), zaczęłam od tzw. programu 8 minut dziennie. Kupiłam książkę "Lean in 8 minutes a day" i przez miesiąc ćwiczyłam po prostu zgodnie z tą książką. Wychodziło ok. 10 minut: 3 ćwiczenia rozciągające na początku i na końcu, trzy ćwiczenia po dwie serie, każdego dnia inne pomiędzy, na różne części ciała. I nie tylko, że się nie zniechęciłam (ostatecznie 10 minut dziennie to każdy wytrzyma), ale polubiłam ćwiczenia i zaczęłam dodawać co nieco, najpierw z innej książki, a potem zaczęłam szukać fajnych programów na DVD i w ciągu 8 miesięcy przeszłam z 8 minut dziennie na nawet 70-minutowy intensywny trening (Slim in 6 z serii Beach Body), który robiłam z prawdziwą przyjemnością.
Jedni wolą systematyczność i powtarzalność, ja obawiałam się nudy, dlatego urozmaicam sobie swój program i mieszam różne formy i ćwiczenia. Dla mnie to działa.
Dzisiaj zrobiłam 1 milę z Leslie (z kilkoma ćwiczeniami na górne części ciała) i codziennie będę robić co najmniej 1 milę. Cel: być w stanie zrobić 2 mile dokładnie za tydzień, w poniedziałek. W międzyczasie zacznę dodawać małe porcje innych ćwiczeń. Może nawet dzisiaj wieczorem coś wrzucę. Wiem, wiem, najbardziej efektywne jest minimum 30 minut itd. Ale ja się najpierw muszę na nowo wdrożyć, przyzwyczaić (no i muszę na razie uważać na kostkę), oswoić z tematem. To, co dla mnie znaczy dużo, dla kogoś innego może się wydawać śmieszne, ale to bez znaczenia.
1 milo-wy program to zaledwie 19 minut, ale czuję się fantastycznie. Bo się zmobilizowałam, bo ruch, nawet w niewielkiej dawce to endorfiny, bo Leslie świetnie motywuje (między innymi dlatego tak lubię jej programy).
16.00 - gotowany słodki ziemniak (1/3, bo tyle mi zostało z wczoraj) + frytki z marchewki, pietruszki i selera (W)
Notabene, po co komu słodycze? Wystarczy zrobić sobie frytki z warzywek (wszystkie robią się słodkie, kiedy upieczone) i ugotować słodkiego ziemniaka.
cocacolagirl
11 listopada 2013, 18:24Ty też dasz radę, będziesz z siebie dumna i nikomu nie będziesz musiała zazdrościć