Jestem z siebie dumna. Nawet nie miałam ochoty na piwo i w ogóle nie brałam pod uwagę, zamawiając jedzonko w restauracji. Owszem, skusiłam się na herbatkę z wiśniową śliwowicą, ale było naprawdę chłodno:))) Poza tym kolejne zwycięstwo polega na tym, że nie miałam ochoty na jakąkolwiek kontynuację tematu, a to nowość. Bo jeszcze niedawno, to pewno bym sobie nabyła jakąś flaszunię albo kilka piwek na wieczór, a teraz jakoś nawet się nad tym nie zastanawiałam. Nie żebym musiała ze sobą walczyć. Ot po prostu nie było mi to potrzebne. I to mnie cieszy najbardziej.
Rozdzielna jest wygodna, bo sprawdza się bardzo dobrze w restauracji. Jest sporo możliwości, by wybrać jedzonko zgodnie z zasadami diety i na dodatek niekoniecznie jakieś mega kaloryczne. Ja zdecydowałam się na potrawę z grupy białkowej (plus neutralna), czyli wątróbkę z cebulą i jabłkiem plus zestaw surówek (na moje szczęście wszystkie z oliwą: biała kapusta, czerwona kapusta, marchewka).
Dzisiejszy jadłospis:
9.00 - sałatka (N)
12.00 - 2 kromki chleba pełnoziarnistego z pastą warzywną (W)
16.00 - wątróbka + zestaw surówek (B)
19.00 - seler naciowy z dipem z twarożku ze szczypiorkiem, koperkiem, bazylią i żółtkiem (bardzo mała porcja) (N)
21.00 - gotowany słodki ziemniak z odrobiną margaryny (W)
Ebek79
11 listopada 2013, 08:10Brawo, że się nie dałaś żadnym pokusom!