No w każdym razie odnotowano dzisiaj 92,9 kg! Na dietkę przeszłam z wagą 94,5 kg, czyli
- 1,6 kg
Więc jest MEGA-fajnie! Oczywiście wiem, że to dopiero piąty dzień i o niczym jeszcze nie świadczy. Jak wytrwam miesiąc, to będę mogła powiedzieć, że jest naprawdę dobrze, bo znam siebie na tyle, że jak już tak daleko dojdę, to wytrwam. Tak było wiele razy, że zaczynałam i po kilku dniach odpadałam, właściwie nie wiadomo dlaczego i jakoś tak nie do końca świadomie nawet, ale jak już przetrwałam pierwsze dwa-trzy tygodnie (a udało mi się to trzy razy w życiu!), to szło już siłą rozpędu. Jakoś tak u mnie jest dziwnie. Jak już wpadnę w ten tryb, to nawet motywatorów mi specjalnie nie potrzeba, no, może czasami, ale generalnie idę do przodu z uporem barana (mój znak zodiakalny!). Więc trzymajcie kciuki, żebym przetrwała ten pierwszy, decydujący okres.
Ok, pozdrawiam Was wobec tego znad kawki i sałatki:
Skład: sałata lodowa (i resztka rukoli), pomidor, ogórek, kulki mozzarelli, pół awokado, listki bazylii), te ciemne szlaczki to polewa gourment o smaku owoców leśnych (jest na bazie octu balsamicznego i w takich niewielkich ilościach nadaje sałatce fajny smak i aromat) + sos na oliwie i przyprawach (ale niewiele). (N)