Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nowy początek


Wracam pokornie i z dużymi wyrzutami sumienia. Jak myślę, co mogłabym już osiągnąć d stycznia, gdybym nie zawaliła na całej linii, ech... Ale trudno się mówi i trzeba po prostu od nowa zacząć. Mam nadzieję, że tym razem efekty będą lepsze i wytrwam. Przecież kiedyś musi mi się udać.

Dzisiaj 4 x W + 1 x W-B plus mam nadzieję, że wygospodaruję chwilkę na ćwiczenia.
No i znowu zaczynam walkę z piwem, ech. Ale wczoraj się udało! Czyli można? Można. Zresztą po styczniu wiem, że można.

Póki co:
8.30 - jogurt owocowy z musli (W)

EDIT:
11.30 - zupa krem z zielonego groszku (w Biedronce można teraz dostać gotową, ale bez konserwantów, tylko do mikro wstawić, jest pyszna) (W)
16.00 - makaron pełnoziarnisty z pesto i prażonymi kiełkami soczewicy, fasoli Mung i cieciorki (W)

Napoje: 3 x kawa z mlekiem, herbata yerba mate z  żurawiną, świeżo wyciśnięty sok z marchwi i pomarańczy.

Myślę, że pozostałe posiłki będą z typu lekkich, np. sałatka z roszponki, rukoli i ogórka.

Poza tym z powrotem liczę młodemu kalorie. I staram się mu zorganizować wyjazd do sanatorium na turnus odchudzający. Będę musiała jechać z nim, więc pewno też sobie jakoś dietę wybiorę i gimnastyki albo co. I dzisiaj wieczorem postaram się znaleźć czas na ćwiczonka, bo wypadłam w rytmu i pod tym względem, co wkurza mnie niezmiernie.

EDIT 2:
18.30 - paczuszka chipsów z marchewki + duża brzoskwinia (W)
21.30 - sałatka (rukola, roszponka, szpinak, kiełki, ogórek, pomidor, szczypiorek, awokado, płatki migdałów, oliwa, bazylia świeża, przyprawa Fit Up do sałatek = supcio żarełko) + garść Pop Hoop Chips (to te takie kukurydziane, cieniutkie krążki) (W)

Wyszło spoko, tyle, że zabrakło mi W+B, coś się jutro pomyśli. 
Napoje: herbata owocowa, woda niegazowana.
Niestety, na ćwiczenia zabrakło mi dzisiaj i czasu i siły. Trochę jakby ścięło mnie z nóg. Byliśmy z młodym w wesołym miasteczku i zaszaleliśmy na Break Dance. Oj, takie karuzele to jednak nie nasza bajka. Człowieka niemal wyrywa z siedzenia, chwilami ma się wrażenie, że zaraz się wyleci z draństwa. Kręci się platforma, do tego każda czwórka wagoników (?), takie dwuosobowe cosie, a potem jeszcze każdy z nich oddzielnie i to obłędnie. Młody mało się nie pochorował, a ja nadal czuję się jakoś dziwnie. Nigdy więcej glupich karuzel! Wolę jednak zjeżdżalnie grawitacyjne, bo tam mam przynajmniej poczucie kontroli, lol.
  • Mrs.Seal

    Mrs.Seal

    26 kwietnia 2013, 09:16

    powodzenia:)

  • Myszurka

    Myszurka

    26 kwietnia 2013, 09:04

    Nie ma co oglądać się za siebie !!! Fajnie, że jesteś :) Powodzenia

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.