Ech, a najgorsze, że przez to wszystko popsułam sobie komletnie dietę. Wypiłam kilka piw (za dużo! a poza tym miałam piwanie pić, tak?! Już sobie obiecałam, że do abstynencji wracam po powrocie i będę konsekwentna, zwłaszcza, że teraz to mi już mega zależy na schudnięciu, bo moja mama sobie wymyśliła na październik ślub ze swoim drugim mężem - kościelny, bo mieli tylko cywilny, zmarła jeo pierwsza żona i będą mogli wziąć kościelny - czyste wariactwo, ale w sumie fajnie).
A ponieważ postawiono mnie w takiej a nie innej sytuacji hotelowo, to po prostu korzystam bezczelnie z jaccuzzi, które znajduje się w mini-apartamencie, w którym zakwaterowano nas na tę jedną noc. Wczoraj skorzystaliśmy, i dzisiaj rano też, a co! Jakaś rekompensata się należy.
Dieta utrudniona jest dodatkowo przez to, że tu nie ma dostępu do pełnej kuchni, a jest jedynie mikrofala, ale mogę sobie zrobić na śniadanko jajka w mikrofali. Kiedyś je robiłam i wychodzą niezłe nawet. Na resztę dnia muszę coś wykombinować, bo jednak stołowanie się w tutejszych knajpach wychodzi trochę drogo. Co prawda wczorajsza wątróbka była rewelacyjna, ale jednak 30 zł to nie jest niska cena.
Dobra, zmykam do jaccuzzi, a potem zastanowię się nad ćwiczeniami. W sumie powinnam jakoś odpokutować wczorajsze zaniedbania dietetyczne, bo wątpię, żeby wystarczyło to, że graliśmy wczoraj w bilard dwie godziny, lol.