Nie wybraliśmy się na basen, bo skończyły się finanse przeznaczone na dzisiaj, a poza tym wróciliśmy po 18 i byłam zbyt padnięta, żeby mi się chciało jeszcze raz wychodzić na ten mróz i iść 3 kilometry na basen. I tak się sporo nachodziliśmy, jak sądzę. W każdym razie padam...
Fajnie było, zwiedziliśmy Muzeum Sportu i Turystyki oraz Karkonoskie Tajemnice (to polecam! multimedialne i bardzo ciekawe, a miejscami także trochę straszne), byliśmy też na torze saneczkowym na Kolorowej. To taki tor na zasadzie rollercoastera i na zakrętach jest hard-corowo (uczucie jakby się wisiało w powietrzu i to na boku, lol). Poza tym, niestety, skusiłam się na 4 grzane wina. Wiem, wiem, za dużo i poza tym teraz mnie przymula, ale smaczne było. Nadal jednak jestem twarda i nie pozwalam sobie na piwo, ani na nabycie alkoholu na wieczór. Jutro chyba jednak postaram się powstrzymać, bo potem człowiek robi się jednak senny.
14.00 - pstrąg pieczony + jogurt z otrębami + 2 kromki chlebka dukanowskiego z serkiem Almette
18.00 - kotleciki (5 z kalafiora i 3 z kaszy gryczanej)
Dietowo ok, tylko za duże przerwy między posiłkami, ale na wyjazdach to zwykle tradycja, ech... Po powrocie postaram się unormować, a na razie będę po prostu robić co możliwe, żeby nie odbiegać od diety zanadto. Kupiłam sobie brukselkę i roszponkę, pomidorki i cebulę, no i truskawki na dzisiejszy wieczór, lol.
NO i jednak mam trochę wyrzutów sumienia z powodu tego grzanego wina. To co prawda taki integralny element wyjazdów wszelakich, ale chyba należy go jednak ograniczyć, bo się niebezpiecnie rozbisurmaniłam.
Na ćwiczeni na razie brak mi energii, więc póki co nie mówię ani tak, ani nie... Może trochę później...
EDIT: 21.00 - sałatka z roszponki, szpinaku, kiełków i pomidorków cherry + małe opakowanie truskawek
W sumie 3W + 1 B to niemal to samo co 4 W + 1 B, hehe.
Plan na jutro niezbyt konkretny, ale na pewno 3W + 2 B, zero winka, unikanie knajp w ogóle, a jeśli już to tylko kawa lub herbata na rozgrzanie. Dobranocka, moje vitalijki.
prosiatko
28 stycznia 2013, 06:17Polecam bardzo, z mąki pełnoziarnistej smakują tak bardziej wyraziście i bardziej się nimi najada :)
tina84
27 stycznia 2013, 23:23napewno to grzane winko spaliłaś zwiedzjąc :))))
Swarowska
27 stycznia 2013, 21:05Dużo chodzisz piechotą to ćwiczenia się rekompensują.
PannaGomez
27 stycznia 2013, 19:30Ale fajny musi byc ten tor saneczkowy :D
Marzenie1990
27 stycznia 2013, 19:28grzane winko w taka pogodę idealne :)