Poki co:
9.00 - 2 chlebki dukanowe z lososiem, 3 kotleciki kalafiorowe z serkiem borowikowym Almette, mala fiiizanka goracej czekolady
13.00 - 6 kotlecikow z kaszy gryczanej + lampka grzanego wina
15.00 - 1 oscypek z grilla z zurawina
17.00 - kawalek pieczeni warzywnej + salatka z roszponki, szpinaku, kielkow, pomidora i ogorek
To by bylo na tyle. Co prawda skusilam sie na winko, ale chyba nie jest zle, bo jakos nie chce mi sie kontynuowac. Dlatego zasanawiam sie nad tym balem. Bo to ryzyko, a nie chce wszystkiego zaprzepascic. Ale jesli uda mi sie wypic kieliszek wina czy dwa i na tym skonczyc, to z drugiej strony bede mogla byc z siebie dumna...
Dobra, godzinka drzemki powinna mi pomc w podjeciu decyzji.
tina84
26 stycznia 2013, 21:33i można poćwiczyc siłę woli na balu :))
Mrs.Seal
26 stycznia 2013, 18:38zazdroszczę wyjazdu w góy i trzymam kciuki Kochana za wytrwałość, ale nie odmawiaj sobie Balu, przecież nie zamkniemy się w 4 ścianach tylko dlatego, że się odchudzamy :) Idź i tańcz jak szalona :)