Już mi trochę mija, chociaż dzień generalnie nie należy do najbardziej udanych. I na dodatek zgubiłam moje ukochane rękawiczki bez palców, takie ze skórki, obszyte futerkiem, które kupiłam za ostatnim pobytem w Szklarskiej Porębie. Buuu... No, ale skoro jedziemy do Szklarskiej na ferie, to może znajdę takie same, a może będą też w Karpaczu... Oby, bo strasznie mi ich szkoda.
Wszystkie mięśnie mnie bolą, ale mam nadzieję, że jednak zaprę się wieczorem i zrobię chociaż Leslie i jakieś rozciąganie - mięśniom się przyda, hehe.
15.00 - 2 filety z tilapii i sałatka z rukoli, roszponki, pomidorków, ogórka i kiełków (zostało jeszcze sporo na jutro).
Muszę coś pokombinować na podróż, bo to akurat wychodzą dni z dominacją W - jogurt z musli, kanapka raczej odpada, bo może być tylko z pomidorem, ogórkiem, sałatą itp., a taka pewno się rozmoczy i będzie niesmaczna, chyba że wezmę po prostu chleb pełnoziarnisty i wszystko oddzielnie, no sama nie wiem. Wieczorem w piątek pewno będziemy z półtorej godziny czekać na dworcu w Warszawie na autobus, może gdzieś w jednej z tych knajpek na Zachodnim będą mieli jakąś sałatkę, ale coś wątpię, bo tam królują kebaby i takie tam... Jakby ktoś miał jakiś pomysł, chętnie skorzystam.
Dzięki wszystkim za słowa wsparcia. Pewno, że piwo mną rządzić nie może, ale pytanie czy moje samopoczucie mnie nie zawiedzie...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Swarowska
21 stycznia 2013, 17:19Ja wiem jedno w diecie nie można liczyć na to ,że w napotkanym barze czy sklepiku znajdziemy coś zdrowego i nie tuczącego.Jak liczyć to tylko na siebie i na to co się akurat zabrało ze sobą w podróż.