Miałam zamiar poćwiczyć, ale chyba się nie zdołam zmobilizować. Dopiero skończyłam zlecenie, bardzo męczące psychicznie, niestety. I oczy mi się kleją, więc nie wiem, czy sie zmobilizuję, hehe.
Co do jedzonka to w porzadku:
1. resztka sałatki tunćzykowo-jajeczno-serowej
2. placuszki z otrąb razowych z odrobinką kiełków, mozarella i jogurt
3. kefir 0% (ale owocowy)
4. trzy kawalki miąska z odrobinką sera, porcja Zebry
5. paluszki surimi a'la krewetki
Jako tako, i mnóstwo, ale to mnóstwo wody (chyba ze 3 l) i herbatek. Ale zmęczona jestem, że hej. Nie sądzę jednak, żeby to była wina diety, raczej po prostu psychiczne zmęczenie, bo critical discourse analysis i to po angielsku to nielekka rzecz.
Nic to, zpróbuje sie zmobilizować do jednej mili chociaż, a pitem wskoczę do wanny.