Od dawna marzy mi się żeby znów wyglądać...żeby spojrzeć w lustro i powiedzieć no cóż...nie jest źle .
Nigdy nie zaliczałam się do kobiet bardzo szczupłych ale były czasy ze na plaży chodziłam w bikini a dżinsy biodrówki odsłaniały mój prawie plaski brzuch,kiedy wchodząc do ZARY zawsze znalazłam coś dla siebie...teraz nawet tam nie wchodzę bo po co się denerwować i psuć sobie jeszcze bardziej humor..jeśli to wogóle możliwe!!
Spora cześć z mojego życia mieszkałam w kraju gdzie temperatura przez większą cześć roku przekraczała 30st C,jedzenie było rewelacyjne,dużo warzyw owoców,ryb i całej tej super zieleniny..dużo świetnego wina..i było dobrze..nawet bardzo!jakoś się chciało i życie płynęło (teraz już to wiem ,bo wtedy tak nie myślałam)bardzo beztrosko i wesoło.
Zabawy,kolorowe koktajle i plaza i gorący piasek,ciągle wycieczki żeby zobaczyć więcej i poznać więcej,byłam zachłanna życia i nawet nie wiedziałam ze to ''coś'' co zawsze czaiło się gdzieś na dnie mojej duszy w końcu mnie dopadnie
Tu gdzie mieszkam,gdzie klimat jest tak bardzo depresyjny,gdzie brakuje słońca,ciepłego piasku pod stopami,gdzie monotonia dnia codziennego zabija po woli ale skutecznie to ''coś''wreszcie znalazło podatny grunt i mnie dopadło.
Zaczęło się od problemów w pracy i zaczęłam jeść....coraz więcej i więcej aż któregoś dnia te wszystkie eleganckie rzeczy,które wisiały w szafie i były moja wizytówka po prostu przestały na mnie pasować,później doszedł brak zrozumienia w domu i problem się pogłębiał..jadłam dalej
Żakiety ,koszule i garnitury zamieniłam na dżinsy i większe bluzki a później już były dresy i bluzy bo w tym było wygodnie i nie tak bardzo rzucało się w oczy.
Buty na obcasie przestały pasować wiec zamieniłam je na adidasy,zwolniłam się z pracy bo sytuacja była nie do zniesienia...jadłam dalej
Pojawił się problem ze znalezieniem nowej pracy i strach przez brakiem środków do życia..jadłam dalej
W domu kompletny brak zrozumienia,ze jem wtedy kiedy nie muszę,ze jem kiedy nikt nie je..ze nie potrafię już sobie z tym radzić..SAMA
Dopadło mnie to ''coś''(nazwiemy to później..jeszcze nie dziś)
Na tym etapie na którym jestem teraz nie akceptuje siebie...nie patrze w lustro ale jem dalej.
Zdaje sobie sprawę z mojego problemu i wiem ze nie dam sobie rady sama,potrzebuje pomocy i nadszedł czas aby po nią sięgnąć, chce znów moc spojrzeć w lustro i założyć szpilki,chce znów wyjść ze znajomymi ....chce znów zacząć żyć!!!!
Czy mi się uda?
Nie wiem!
Ale muszę spróbować bo mam dla kogo żyć
am1980
5 stycznia 2016, 12:26kochana a co to za cudny kraj w którym mieszkałaś... piasek, morze, plaża...uwielbiam takie klimaty, ale tylko na dwutygodniowym urlopie raz w roku mogę sobie pozwolić na taki luksus, ale wtedy czuję, że żyję, powodzenia będzie dobrze
Milla87
2 stycznia 2016, 23:32Jestem pewna, że kiedyś przyjdzie taki dzień kiedy staniesz przed lustrem z uśmiechem na twarzy. Mam takie same marzenia jak Ty i zobaczysz damy radę je spełnić
Lanaa2015
30 grudnia 2015, 17:42Doskonale Cie rozumiem, też mieszkam w kraju w którym jest mało słońca i to mnie dobija, latem jest ok ale jesień i zima to porażka, nie chce sie wychodzic z domu i najchetniej by sie jadło i to najlepiej cos niezdrowego bo kto ma ochote na sałatkę jak jest zimno. Ja tez mam szafe pełną ciuchów a chodzic nie ma w czym. Musimy walczyc i nie ma innej opcji, służę wsparciem i kopniakiem motywacyjnym jesli trzeba.
saskja74
30 grudnia 2015, 18:13Dzieki Lanaa2015,tak wogole to mam na imię Sylwia a kopniak na pewno się przyda :)
hwhwhw72
30 grudnia 2015, 15:19może się okazać, że byłaby potrzebny terapeuta, pomyśl o tym. powodzenia:))
saskja74
30 grudnia 2015, 15:33jestem zapisana na styczeń w Gdańsku !!
hwhwhw72
30 grudnia 2015, 16:58to dobrze, gdyby na początku Ci było trudno, to nie rezygnuj