Nowy rok to okazja do snucia planów i stawiania sobie nowych celów, a jeśli nie udało się ich zrealizować w ubiegłym roku, to jest to czas na kolejne podejście do osiągnięcia sukcesu. Podejrzewam, że w większości przypadków, to nowy rok jest raczej taką nową motywacją do zrealizowania w końcu tego, co się nie udało, a mam tu na myśli głównie obniżenie swojej wagi. Motywacja na początku roku jest, plan działania jest, nawet częste wyjścia na siłownię, ale efektów brak. I jak to jest z tymi postanowieniami? Specjaliści twierdzą, że trzeba się do zmian przygotować - no tak, świadomość potrzeby odchudzania jest, bo każda dziewczyna chce mieć super sylwetkę, wiedza o zdrowym odżywianiu jest - bo przecież internet jest kopalnią wiedzy na temat tego, co jeść, jak często jeść, z czego zrezygnować. Czasami faktycznie stare przyzwyczajenia biorą górę, ale przecież wszystko jest dla ludzi - od 4 kostek czekolady jeszcze nie ma efektu jojo. No i niby stosując te wszystkie zalecenia, uważając na to, co jem, ćwicząc - efektów brak. I jak tu nie stracić motywacji? I tak jest co roku. Podejrzewam, że większość osób boryka się z podobną sytuacją. Na pewno spora część osób świadomie decyduje się na walkę z kilogramami, wie że odchudzanie to tak naprawdę zmiana sposobu życia, bo na samym sposobie żywienia to się nie kończy. Na pewno udaje się Wam stopniowo wprowadzać te zmiany z lepszym bądź gorszym skutkiem (zawsze coś z tych zmian zostaje, jeśli nawet się nie schudnie), ale prędzej czy później coś idzie nie tak i efektów brak. Przynajmniej ja mam taki problem i nie wiem, czego brakuje w tym wszystkim, aby faktycznie za rok powiedzieć, że “Udało się! Cel osiągnięty”. Jeśli motywacja jest i dobrze sprecyzowany cel też, plan działania także, to o co chodzi? Może po prostu nie wszyscy mogą schudnąć?
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Giraffe186
19 stycznia 2015, 19:11Trafiłaś w samo sedno! Potem jednak dochodzą do mnie pewne myśli, że np. parę lat temu udało mi się schudnąć te 15kg i wtedy również nie było łatwo i nie trwało to miesiąc, a był to bardzo złożony proces. To teraz jest mi znacznie trudniej i nie mam pojęcia czym to jest spowodowane...
WaniliowoMalinowa
15 stycznia 2015, 15:14Czasami też się nad tym zastanawiam, ale później próbuję siebie w jakiś sposób 'rozliczyć' z tego, co tak naprawdę i obiektywnie zrobiłam. Zwykle wychodzi na to, że owszem - 4 okienka czekolady jeszcze nikogo nie zabiły, ale raz na tydzień, a nie codziennie. I tak idąc od jednego punktu do drugiego okazuje się, że jednak trochę nawalam i wypadałoby ruszyć swoje piękne cztery litery i powalczyć, ale tak na serio. Inna sprawa, że jeśli ktoś nie ma motywacji cały rok i codziennie jest 'od jutra' to zmiana cyferki w kalendarzu nie zmieni absolutnie niczego. Nowy rok to okazja tak samo dobra jak dziś, po prostu. I albo nam zależy, albo nie warto się oszukiwać. Na szczęście nam zależy! :)
czarnaOwca2014
14 stycznia 2015, 18:25A robiłaś badania? Może chorujesz i o tym nie wiesz dlatego schudnąć nie możesz? Ja na przykład nie mogłam zrobiłam badania i wyszło że mam niedoczynność tarczycy bez leków nie mogła bym schudnąć tzn bardzo mozolnie mi to szło. Teraz jest trochę lepiej, ale też kwestia czasu.
Sandraa94
14 stycznia 2015, 11:51Trzeba kilka razy upaść,aby powstać i wtedy jest się silniejsyzm.
Mirabela88
13 stycznia 2015, 21:48Odchudzanie to nie chwila, miesiąc,dwa. To jest zmiana nawyków, jak napisałaś. To chyba jest najtrudniejsze w tym wszystkim. Sama zmagam się ze sobą od 3 lat. Wyrobiłam nawyk picia wody, kocham ćwiczyć i nie wyobrażam sobie życia bez ćwiczeń, ale jedzenie...nie potrafię się uporać z jedzeniem. Raz jem ładnie, a raz nie. A tutaj...no właśnie. Tutaj trzeba NA ZAWSZE zmienić nawyki. Ja jeszcze do tego nie doszłam i dlatego tak trudno jest znów wrócić do wagi...
mili234
13 stycznia 2015, 19:20Nie poddawaj się. Widocznie potrzebujesz więcej czasu żeby schudnąć. Trzymam kciuki!
Neptunianka
13 stycznia 2015, 18:49Wszyscy mogą schudnąć - czasem po prostu muszą walczyć z czymś takim: https://fitnessfactoids.wordpress.com/2015/01/11/set-points-theory-czyli-cos-dla-jojowiczek-i-poniekad-dla-mnie/
Caffettiera
13 stycznia 2015, 16:53Moim zdaniem do wszystkiego potrzeba dużej dozy cierpliwości. U niektórych efekty przychodzą od razu u innych po pewnym czasie. Ludzie myślą, że jak postanowią że schudną to w pierwszym miesiącu postanowienia (styczeń najczęściej :P) już będą świecić zgrabniejszą sylwetką. Kiedy to się nie udaje, to już rzucają wszystko w kąt i nie próbują innych rozwiązań. Po roku nie pamietają, jaki popełnili błąd ;) Także dobrze jeść, ćwiczyć, modyfikować, aż ciało zareaguje.
jakBurza
13 stycznia 2015, 16:12to złożona sprawa:) na pewno inna jest sytuacja kogoś kto ma do zrzucenia 5 czy 10 kg, a inna przy nadwadze/otyłości. Chociaż na pewno każdy, kogo jest dużo za dużo odczuwa jakieś negatywne konsekwencje nie wszyscy myślą o tym non sto i non stop im to przeszkadza. Dla niektórych zbędne kilogramy są epizodem (po ciąży, wahaniach hormonalnych itd.) i po prostu potrzebują rok, dwóch czy kilku by dojść do kryzysowego momentu i się ogarnąć, czas płynie, od czasu do czasu przemknie im, że "od poniedziałku zacznę". Niemniej jest też bardzo dużo "mentalnych grubasek" - całymi dniami ubolewających nad swoją wagą, narzekających na siebie i wagę, często bardzo krytycznych (nie tylko wobec siebie), szukających wymówek (tarczyca, impreza rodzinna etc.) i za dużych od zawsze/od wieelu lat. Nie docenia się roli psychoterapii i nie dostrzega faktu, że to bardzo często wynika z zaburzeń (emocjonalnych, psychicznych, niskiego poczucia własnej wartości, braku wiary w siebie). Zamiast zwalczyć przyczyny oszukują się, że to kwestia "wprowadzenia dobrych nawyków". A prawda jest taka, że wiecznie odchudzających się "metodą małych kroczków", często latami nie robiących więcej niż kilku kroczków jest równie dużo jak tych odchudzających się na hura. Takie osoby są często przewrażliwione na własnym punkcie, co dodatkowo utrudnia pomoc. A internet nie jest wcale takim świetnym źródłem. Lepiej, że jest niż gdyby miało go nie być. To nie jest wcale tak, że dysponując internetem każdy będzie wiedział co i jak, co robić, żeby sobie nie zaszkodzić. Tak naprawdę mało kto potrafi krytycznie myśleć, wie co to jest badanie naukowe, co nam mówi, ile zależy od metodologii, gdzie szukać wiarygodnych informacji. W efekcie przeciętny czytelnik będzie polegał na tym co "wyda mu się wiarygodne", a nie jest wiarygodne w rzeczywistości.
Florentinaa
13 stycznia 2015, 16:49oj to prawda
Florentinaa
13 stycznia 2015, 17:07To prawda, myślę, ze dlatego moze byc latwiej schudnąć komuś takiemu jak ja 7 kg i wiecej, niz komuś kto ma mniej. Mam tez młodszą od siebie sporo, naprawde łądną znajomą, która wazy ponad 100 kg cierpiąc na stawy dysk etc. Ale życie ma w tej chwili tak dostosowane do swej wagi i dolegliwosci, ze mysle, schudnięcie byłoby dla niej osobnym problemem dostosowania sie do nowych sposobow zycia, radzenia sobie samej, podejmowania spraw, których nie podejmowala, w ogole bycia 'zdrową;/ ok tak. Ja chudnę i widze same plusy - pomijajac łakomstwo czy złe nawyki, które jednak odchodzą powoli, co widac na wadze - ona zdazyla sie juz dostosowac do nadwagi, mimo ze cierpi - jak wiele wyzwań byłoby gdyby nagle stracila wage np. w nocy....
blekitnykocyk
13 stycznia 2015, 15:57może porób sobie jakieś badania. ;) nie poddawaj sie! walcz dalej! ;)
Florentinaa
13 stycznia 2015, 15:16moja sytuacja jest z kolei prosta jak drut - trzymam sie diety vitalii i cwicze, chudne co dzien, nie bedac glodna(dieta smaczna bardzo, cwiczenia fajne - tyle ze weekendy hm). Ale co jakis czas nawyki na firmowych obiadkach albo weekendowych spotkaniach biorą górę - i wtedy ciut przybywa. Jako ze w tygodniu trzymam sie diety i w miare cwicze - chudne, narazie -7 kg w ciagu 7 tyg. Przy czym mam niedoczynnosc tarczycy i td. Wiec jak piszą dziewczyny, jesli nie masz złego tsh (ja mam) i trzymasz odpowiednią diete - schudniesz.
betterthanyesterday
13 stycznia 2015, 14:38dobrze jedząc i ćwicząc muszą być efekty... chyba, że masz coś z hormonami... brak efektów to największa demotywacja. Powodzenia :)
Magiczna_Niewiasta
13 stycznia 2015, 14:11Każdy może schudnąć, musisz po prostu popełniać błędy, polecałabym Ci założyć notes i dokładnie wypisywać posiłki oraz ich kaloryczność. Kupić jakąś książkę o zdrowym odżywianiu, nie oszukujmy się - internet często kłamie.
AnetaWiktoria
13 stycznia 2015, 13:16Zgadzam sie z dziewczynami, cos z dieta musi byc nie tak, skoro nie ma efektow.
emigako
13 stycznia 2015, 12:57Czasami podświadomie nie chcemy chudnąć, wiem brzmi absurdalnie. Czytam książkę " FitMind - schudnij bez diet " i otwiera mi oczy na wiele mechanizmów jakie dzieją się w naszym ciele i mózgu. Polecam, może takie małe pranie mózgu coś Ci pomoże ;).
edyta4311
13 stycznia 2015, 12:46Dieta 70% sukcesu 30,% ćwiczenia, może jesz za mało, może jesz za dużo może proporcje białka, tłuszczy i węglowodanów są zle . Zapisuj to co jesz przez tydzien, policz kalorie a sama zobaczysz co jest nie tak :) powodEnia
katy-waity
13 stycznia 2015, 12:45pewnie cos jest z dieta nie tak (albo za duzo kalorii,albo za malo..), cwiczenia, silownia ksztaltuja cialo, ujedrniaja, ale za chudniecie odpowiada głównie dieta..Nie poddawaj sie dopiero 13 dni nowego roku, waga ruszy :)