W sobotę wesele, w niedzielę poprawiny, w poniedziałek dziewczyny odchodzące na emeruturę częstowały ciastami i tortami, we wtorek "zaległe" imieniny Elzbiety - co tu więcej pisać -wszystko jasne. Na szczęście wczoraj rano już była "zwykła" waga na wadze. Teraz za mną "chodzą" słodycze. Obym przetrwała zachcianki. Obym... i tego sobie i Wam życzę.
No właśnie ja też zuważyłam, że jak sobie trochę popuszczę, to potem popuszcza się coraz bardziej i wracają różne "chętki"- w moim wypadku to często ogromne chęciska na kiełbasę ( nie na mięso, ale właśnie na wędlinę). Pozdrawiam ciepło.
agunha
20 czerwca 2007, 00:27
te wszystkie kuszace imprezy to wielkie wyzwanie...
coz ja tez sie zlamalam w sobote na 30-tych urodzinach mojej psiapsiolki... kawal ciacha i lody poszly... ale potem dieta do konca dnia :)
mimlus
23 czerwca 2007, 11:36No właśnie ja też zuważyłam, że jak sobie trochę popuszczę, to potem popuszcza się coraz bardziej i wracają różne "chętki"- w moim wypadku to często ogromne chęciska na kiełbasę ( nie na mięso, ale właśnie na wędlinę). Pozdrawiam ciepło.
agunha
20 czerwca 2007, 00:27te wszystkie kuszace imprezy to wielkie wyzwanie... coz ja tez sie zlamalam w sobote na 30-tych urodzinach mojej psiapsiolki... kawal ciacha i lody poszly... ale potem dieta do konca dnia :)