Udało się :) jedzonko zgodnie z planem :) kotleciki marchewkowe to nie moja bajka :( zjadłam dwa i więcej mi nie przeszło przez gardło. Ale Mój Mąż z chęcią resztę dojadł :) Dzisiaj w końcu normalna pogoda była i mogliśmy wyjść na dwór :) spacery uskuteczniamy codziennie z synkiem no chyba, że leje jak przez ostatnie trzy dni :(:(:( ale dziś się wyłaziliśmy na zaś :) zaraz idę kąpać Małego, gotowanie na jutro i odpoczynek z Mężem, później kawałek książki przed snem. Mam tę moc :):):)
NA JUTRO:
ŚNIADANIE: trzy kanapki z pieczywem pełnoziarnistym i wędliną
OBIAD: jeszcze nie wiem :)
PRZEKĄSKA: ananas z serkiem wiejskim
KOLACJA: sałatka z groszkiem, kukurydzą, i kurczakiem.
W piątek prawdpodobnie mamy gości, cieszę się bardzo - obawiam tylko o jedzenie, żebym znowu nie popuściła michy :(
MartwaZagadka
31 stycznia 2018, 23:26Nooo! Wzorowa postawa! A w piątek poprostu jedz mniej.
Sadlaczka
1 lutego 2018, 10:20dam rade :)