Zacznę może od tego, że celu 63 kg nie osiągnęłam, baaa nawet 65 ani uczciwej 70 :P i co ? nic. Kompletnie. Jakoś mnie to nie zdołowało ani nie zmartwiło. Robię swoje w dalszym ciągu i widzę zmiany. Na wagę nie wchodzę bo póki co potrzeby nie czuję. Może jak zobaczę znaczne utraty w cm to wlezę z ciekawości. A tak skupiam się na wymiarach.
Przed insanity było :
talia - 78cm
brzuch - 95cm
biodra - 100cm
udo - 52cm
teraz jest:
piersi - 96cm
talia - 75cm ( - 3cm)
brzuch - 87cm ( -8cm)
biodra - 99cm (-1cm)
udo - 51cm (-1cm)
biceps - 27cm
Porównanie jest po 30 dniach ćwiczeń i jako takiej diety.
myślę, że całkiem dobrze mi poszło. Zrobiłabym zdjęcia ale aparat wysiadł i chwilowo nie mam jak.
jeśli chodzi o ćwiczenia to działam dalej. Chyba już tak zostanie. Lubię ćwiczyć i czuję się pewniej .
Życie prywatne hmmmm......
Praca. W sumie bardzooo dużo pracy. Jak tak dalej pójdzie to się zajadę ;) Ale zbieram na prawko i nowy tatuaż więc trzeba działać.
Skończyła mi się grupa wsparcia i dopadają mnie jakieś dziwne dołki. W sumie to cierpię na jakieś porąbane lęki. Myślałam, że obejdzie się bez terapii indywidualnej ale niestety nie. Ta czeka mnie za jakieś 3 miesiące jak dobrze pójdzie.
Dopadają mnie takie myśli, że chciałabym uciec stąd. Niby nic się nie dzieje, wszystko jest ok ale nie jestem tu szczęśliwa. Nie chodzi chyba o miejsce a o to gdzie się aktualnie znajduję czyli pośrodku niczego. Ok nie będę już smucić bo jeszcze komuś humor popsuje a nie chciałabym tego.
Mam nadzieję, że wam odchudzanie idzie dobrze :) Zaraz was poczytam kochane :)
Miłego wieczoru .
Wiosna122
4 czerwca 2014, 18:03żeby mój brzuszek tak chciał chudnąć ;(
Zanthia
4 czerwca 2014, 17:03Na pocieszenie : dłużej wypracowywane spadki wagi są trwalsze :) nie poddawaj się!