Zawsze najpierw piszę wpis w edytorze tekstów, a dopiero później robię kopiuj, wklej i umieszczam go tutaj.
Wczoraj wyjątkowo tak nie zrobiłam.
Napisałam od razu na V. mój wpis.
I co?
Oczywiście go wcięło.
Byłam zła i uznałam, że nie mam siły pisać tego drugi raz.
Tak więc piszę teraz.
Nie pisałam kilka dni.
Leżałam chora.
Na weekend postanowiłam jechać do rodziców.
Nic tak nie pomoże wyzdrowieć jak domowe sposoby mamusi.
I czułam już się lepiej ale we wtorek katar i kaszel powrócił.
Niestety ciężko jest leczyć się bez leków.
Choroby przeciągają się w nieskończoność, objawy słabną i nasilają się.
Wczoraj powiedziałam, że koniec.
Muszę się już podnieść i iść na zajęcia.
Przy okazji zaszłam do kilku sklepów odzieżowych.
Nie lubię robić zakupów od kiedy jestem w ciąży.
Męczy mnie przymierzanie, rozbieranie się, ubieranie ale też przymierzając rzeczy widzę, że zaczynają mi się gromadzić tu i tam kilogramy.
Ale też nie mogę ubierać się tak jakbym chciała, eksponować to co zawsze eksponowałam.
Podoba mi się wiele rzeczy w sklepach ale patrzę na nie i myślę sobie, że to nie dla mnie.
A to co dla mnie to jakoś mi nie leży.
Przerzuciłam się na luźne ubrania.
W sumie też nie chcę kupować sobie nowych rzeczy, bo szkoda mi kasy.
Ze wszystkiego będę szybko wyrastać, a po porodzie będzie to dla mnie za duże.
Ale w końcu musiałam coś sobie kupić, bo zaczyna panować zima i muszę się ciepło ubrać.
Zainwestowałam w leginsy, rękawiczki ciepłe skarpety, bluzkę.
W następnym wpisie pokażę Wam zdjęcia.
Niby wyrastam z moich rzeczy ale każdy mi mówi, że nie widać po mnie, że to już 17sty tydzień :)
Kochane czujecie święta?
Bo jakoś mi to topornie przychodzi.
Jedynie w sklepach zauważam, że coś się dzieje w kierunku świąt.
Jakoś już dawno straciło to wszystko dla mnie swój urok, może to też wynika z tego, że nie obserwuję domowych przygotowań do Wigilii, Bożego Narodzenia.
I tak najlepsze święta były za czasów, kiedy wierzyłam w Mikołaja, kiedy prezenty, które dostanę były jedną wielką niespodzianką, kiedy spędzałam je w gronie wielkiej rodziny, jeszcze normalnej wtedy, takiej do zycia.
Ale pocieszam się faktem, że w tym roku będę jadła do oporu.
Pierwsze święta od kilku lat bez kobiecych rozmyślań o kilogramach, kaloriach itp.
Będę cieszyła się, że pochłaniam tony jedzenia!
Zrzucę poświąteczny nadmiar kilogramów po porodzie :)
kompulsiarz
13 grudnia 2013, 09:21ja je czuje, może dlatego że pracuje w centrum handlowym ;)
spelnioneMarzenie
12 grudnia 2013, 20:42dzieki skarbie :)
hothothot
12 grudnia 2013, 19:42:* :) Wszystkiego dobrego
Wykonczona
12 grudnia 2013, 18:47Zdrówka życzę:)
eternaldietdiary
12 grudnia 2013, 16:32jest duzo teraz takich rzeczy oversize-mozna pare sobie kupic ale generalnie jestem tego zdania co Ty. Trzymajcie się! A świąt nie czuje i szczerze mało mnie to rusza. Za dużo chyba innych obowiazkow w tym roku mam :)
chocolatecream
12 grudnia 2013, 14:12Dzięki za radę :) Dostosuję się do niej, jak mi tylko kondycja na to pozwoli :) Też jakoś nie czuję atmosfery świąt ;/ Zdrówka życzę Tobie i Twojej Kruszynce :)
krcw
12 grudnia 2013, 13:31teraz i tak jest moda na luźne ubrania więc będą dobre i po porodzie:D jak napisałaś o tym bezkarnym obżeraniu się w święta z racji ciąży to od razu mi się przypomniało że ja chyba jestem jakaś dziwna bo ogólnie kobiety na myśl o ciąży dostają małpiego rozumu na punkcie jedzenia a ja marzę o tym by być chuda jak patyk w ciąży i mieć tylko wystający brzuch:D Wtedy to wygląda tak uroczo:D uwielbiam widok chudziutkiej kobiety w ciąży tak więc żadnych krągłości:D Chciałabym jak sistra mojego męża zaraz po porodzie ważyć mniej niż przed ciążą:D czyli tak naprawdę schudnąć w ciąży:D
Surce77
12 grudnia 2013, 11:51Już 17? Jak ten czas leci. ;)
zapomnij.o.tym
12 grudnia 2013, 11:47Spokojnie, te kilogramy które teraz zdobywasz, są najpiękniejszymi kilogramami w życiu kobiety :D Jeśli kobieta o siebie dba to w ciąży wygląda ślicznie z takim brzuszkiem przed sobą ;) a już całkiem niedługo wrócisz do swoich ubrań sprzed ciąży :)
amadeoo
12 grudnia 2013, 10:27Gratki:D Mi się wczoraj urodziła w rodzinie dziewczynka Zuzia:D
VitaEmma
12 grudnia 2013, 10:21Kochana wróciłaś. Zaglądałam a tu od dawna nic. Aż się przestraszyłam ze Ciebie nie ma... Na choróbsko próbuj mikstur z miodu, czosnku, cebuli, mleka, masła... Bo leki to nie koniecznie...
zakompleksiona113
12 grudnia 2013, 09:42Ja niestety tez jeszcze nie czuje magii swiat :( Oby to sie zmienilo :) Trzymaj sie :*
montignaczka
12 grudnia 2013, 09:35Kochana ja tez jakoś tych świąt nie czuję za bardzo. Człowiek jakis taki zagoniony...może jak ubiorę choinkę, to nastrój się pojawi...co do ubrań kupuj tylko to, co absolutnie konieczne, bo za wiele w tym nie pochodzisz, szkoda pieniędzy. Trzymaj sie Słońce :)