Jestem, jestem!
Wróciłam :)
Wykończona po weekendzie ale było warto :)
W sobotę przeżyłam chyba najlepszą imprezę mojego życia,
nie spałam nic, 44 godziny na nogach!
Więc tej nocy zaczęło się odsypianie,
jeszcze teraz po obiedzie przespałam się dwie godzinki
i jestem tu!
Dodatkowa rzecz, która mnie cieszy to moja aktywność w weekend.
Zawsze były to trzy dni wyrwane z ćwiczeniowego życiorysu,
bo piątek i sobota były imprezy a w niedzielę regeneracja.
A tym razem wyszło inaczej!
Nie jest to masa ćwiczeń, ale zawsze coś.
Poza tym na imprezach jestem w ciągłym ruchu,
tańczę, wygłupiam się - więc daleko mi do aktywności podobnej do leżenia na kanapie.
Weekend, weekend i po weekendzie.
A teraz powrót to codzienności,
do ćwiczeń i wszelkiej aktywności.
i muszę Was poczytać, bo niedbaluch ostatnio się w tej kwestii zrobiłam...
WEEKENDOWA AKTYWNOŚĆ:
153 dzień akcji BRZUCH (7.06):
- 1200 podskoków na skakance
- 50 przysiadów
154 dzień akcji BRZUCH (8.06):
- 500 podskoków na skakance
- 50 przysiadów
- 100 'cudek na tyłek'
- 100 brzuszków
155 dzień akcji BRZUCH (9.06):
- 30 minut napinania mięśni brzucha
skakanka w czerwcu 3000/30000!
Suplementacja
Słodycze - w weekend chociaż mogłam jeść w granicach rozsądku słodycze, to miałam na nie ochotę tylko w sobotę i coś tam dziobnęłam. teraz od poniedziałku do piątku trzeba wytrzymać bez!
lecter1
12 czerwca 2013, 22:59Najważniesze, że sukcesy są!
ita1987
10 czerwca 2013, 20:03Imprezowe szaleństwa to najlepszy sposób na spalanie kalorii.. Zazdroszczę! ;-)
SexyKitty
10 czerwca 2013, 18:52Super, że udała Ci się impreza, mi też by się taka przydała :)
candy.lady
10 czerwca 2013, 17:59No to ci się udał weekend :) Super :)
naja24
10 czerwca 2013, 17:24Kurczę zazdroszczę bo moje weekendy pełne są grzechów więc brzuchol po weekendzie wygląda okropnie :)