Kurcze dopadło mnie strasznie szybko. W pracy już czułam się gorzej, na ustach wylazło zimno, jazda na rowerze mnie trochę męczyła. Po pracy szybko do pracowni, bo musiałam wydać zamówienie. Szybkie zakupy i po młodszego do przedszkola, kurcze nie miałam sił, żeby pouczyć go jeździć na dwóch kółkach na rowerku. Myślałam, żeby się trochę drzemnąć, ale jakoś tak ogarniałam papiery patrzę a tu 21. Figurki nie ulepiłam ani jednej :/ Wygoniłam smrodki spać a sama trochę poćwiczyłam, bo nie cierpię mojego brzucha i ... usnęłam przed telewizorem O 4.30 obudził mnie młodszy, bo coś mu się śniło. A ja na brudasa pod kocykiem przed telewizorem. Światło włączone i w salonie i w sypialni, na szczecie telewizor się sam wyłączył :) Kurcze a ja się dziwię, że rachunki za prąd takie wysokie
Ogólnie miałam ochotę wczoraj na coś słodkiego, bałam się, że jak zjem kawałek to nie będę mogła się powstrzymać, dlatego odpuściłam. Tłumaczę sobie, że w sobotę mam dzień odpustu i wtedy zjem coś fajnego bez wyrzutów. Nie jest to zgodne z dietą, jednak przy moim uzależnieniu od słodkiego pozwoli mi to przetrwać ;) Nawet nie macie pojęcia ile w pracowni czeka na mnie pokus. Mam szufladę i szafkę pełną słodyczy począwszy od bez, pianek, czekoladek, ciasteczek tylko na torty. Zwykle przy zdobieniu tortów bez wyrzutów jadłam na co miałam ochotę i tak du** rosła
Bilans wtorku:
Przestrzeganie planu żywieniowego - tak
słodycze - nie
ćwiczenia - tak (trochę mniej, bo jednak mam lekkie osłabienie, ale rowerem do pracy przyjechałam )
woda - tak