Dzień 2, bo to ostateczny moment, aby do lata mieć fit ciałko, o którym marzę od dawna. To również ostateczny moment, by rzucić te diabelskie słodycze. Nie będę się już chwalić postępami, których nie ma. Nie będę również kłamać co do tego, ile zjadłam. Więc niech będzie to dzień 2, choć powinien być zbliżający się trzech setek..
1) 2 kanapki z wędzoną makrelą
2) chudy twaróg z jogurtem naturalnym, ogórkiem, pomidorem, porem i kanapką z masełkiem
3) garstka tilapii pieczonej na pergaminie z garstką sałaty lodowej, oliwy, pora, pomidora, ogórka, rzodkiewki + jabłko
4) serek wiejski z kanapką z masełkiem
5) zupa pomidorowa
6) -> będzie koktajl białkowy
Podsumowanie: za mało węgli na drugie śniadanie - za szybko robię się głodna. Cieszę się, że w końcu kupiłam puszkę białka.
soCandice
5 marca 2014, 21:57Nienawidzę słowa : diet, ja mówię: walczę o lepszą figurę :) Co racja to racja, to ostatni moment, żeby się za siebie wziąć!
fokaloka
5 marca 2014, 18:43No to dobrze, trochę źle Cię zrozumiałam, ale najważniejsze, że się nie oszukujesz. Trzymaj się :)
fokaloka
5 marca 2014, 18:37Pamiętnik jest dla Ciebie i jeśli tutaj piszesz o efektach których nie ma to tak naprawdę oszukujesz sama siebie. Nie ma co tutaj się oszukiwać, bo na takim oszukiwaniu np ile zjadłaś to Ty tracisz. My jesteśmy ewentualnie od tego, żeby Ci pomóc, coś podpowiedzieć i wesprzeć :)