W ramach 40dniowego wyrzekania się rzeczy przyziemnych od środy nie jem słodyczy, oboje razem z mężem nie jemy i oboje się zmagamy. Naprawdę nie jest łatwo, słodycze widzę WSZĘDZIE, każdy papierek, zapach, dziś nawet w kolczykach koleżanki widziałam landrynki W sklepie na widok czekolady aż mnie wmurowało. Jest to dla mnie jakiś totalny, wielki NIEDOSYT, uch. Uważam, że tu jestem TWARDZIELKĄ.
Za to - zawsze musi być jakaś psujka - w diecie pozasłodyczowej nic się nie zmieniło, chyba nawet jem bardziej łakomie - to chyba najlepsze określenie.
A jak u Was, macie jakieś postanowienia na ten post?
iwona0000
14 marca 2011, 10:09Witam , na początku tak bywa z biegiem czasu nie pomyślisz o słodyczach jak spadną pierwsze kg to nabierzesz motywacji do diety , jeśli mogę coś doradzić postaraj się jeść posiłki o połowę mniejsze i pij dużo wody niegazowanej a zobaczysz efekty diety , miłego dnia i samodyscypliny życzę !!!!! .