Jestem zła. Wczorajszego dnia nie mogę uznać za uznanego. Najpierw było sprzątanie, ale robiłam wszystko najdelikatniej jak umiałam, bo kręgosłup nadal mi dokuczał. Potem pojechałam na urodziny przyjaciółki . Z dumą mogę powiedzieć, że nie zjadłam absolutnie nic. Jak wróciłam, okazało się, że przyjeżdżają do nas goście- ciocia, wujek i moja kuzynka, której nie widziałam przynajmniej ze dwa lata. Zbyt fajnie nam się gadało, żebym tak to po prostu przerwała i poszła poćwiczyć. Poza tym to by nie było zbyt fajne. To właściwie zadziwiające, że pomimo tej przerwy, wciąż gadało nam się ze sobą wspaniale. Tak więc dzień bez ćwiczeń wczoraj był i jest mi z tym źle. Pocieszam się tym, że przynajmniej nic specjalnego, na tym "przyjęciu" nie jadłam. 2 brzoskwinie w zalewie, pół kromki chleba z ogórkiem i kieliszek nalewki.
Dobra, mam dziś jest nowy dzień a ja mam dużo energii(mam też całą masę nauki, ale ciii).
keisho
30 marca 2014, 14:11Ja to jestem w jakieś stagnacji. Kąpiel długa i gorąca odpada, bo mam @ i nie czułabym się komfortowo :D ale planuję zaraz wziąć się za obiad a potem wysprzątać mieszkanie i poćwiczyć. Może się trochę rozładuje :)
keisho
30 marca 2014, 13:40Jee, super, że tak ładnie się trzymałas!: ) A brakiem ćwiczeń się nie przejmuj, dzisiaj sobie nadrobisz. Miłej niedzieli kochana :)
Ancur90
30 marca 2014, 10:26Eeee, nie ma co się złościć, brak ćwiczeń w zupełności usprawiedliwiony :)