Poza tym postanowiłam wyznaczać sobie mniejsze drogi do celu upragnionego. Na razie do końca lutego chcę mieć 8 z przodu. Ten cel jest bezwarunkowy. Jeszcze nigdy tyle nie ważyłam i nie mam zamiaru długo być w takim stanie. Ćwiczenia wdrażam powoli, bo jeszcze się przyzwyczajam, ale podejrzewam, że najpóźniej do marca będę spokojnie mogła ćwiczyć ponad godzinę i wciąż będę napełniona energią.
Tymczasem wciąż nie mogę sobie wybaczyć tego, że odpuściłam dietę w maju. Gdybym się trzymała, mój cel byłby już dawno osiągnięty. Ale żyje się dalej.
PS.:Czy któraś z was wie może coś o skuteczności motylków? Chodzi mi i o takie do ćwiczeń i o masażery
snow...white
11 lutego 2014, 23:17ja to ciągle grzeszę słodyczami, ostatnio dziadek przywiózł mi ciasto, no i jak tu nie spróbować...:) no ale trzeba brać się w garść w końcu:) powodzonka!:)
TDGtka
11 lutego 2014, 18:12to nic w porównaniu do mojej wpadki ;o ile ja zeżarłam masakra nawet nie chce sie przyznawac ;o powodzenia i wytrwałości ;)
somebodymore
11 lutego 2014, 18:07Masz rację, nie załamuj się wpadką, bo każdemu może się przydarzyć. Wiadomo, że oby w ogóle ich nie było:) Moja koleżanka zawsze powtarza "trzeba to wyćwiczyć" , także tobie polecam to samo (: Dołóż do dzisiejszych ćwiczeń jakieś dodatkowe ćwiczenie bądź więcej minut treningu. Trzymam kciuki i życzę powodzenia!