Hej ho!
Tryskam pozytywnym humorem! Dlaczego, to za chwilę, a na początku mała spowiedź. Tydzień zaczęłam tartaletką domową od koleżanki i to chyba rzuciło na mnie jakiś czar, że daję się pokusom w tym tygodniu. Poniedziałek, środa i piątek. No wręcz regularnie. Wczoraj ze streaker umówiłam się, że jak któraś z nas do Wielkanocy zje coś słodkiego, to 100 kcal z tych słodyczy oznacza dodatkową godzinę treningu w tygodniu. No i dzień później ja się złamałam. Szczerze się przyznaję. Przyszła siostra i przyniosła 3 makaroniki (nigdy nie jadłam, dlatego się skusiłam). I chyba już wiem, co będę jadła jak już minie moje postanowienie. No one są przepyszne! <3 No i miałam dzisiaj nie robić treningu, bo jest moja kolej sprzątania mieszkania, do tego siostra pofarbowała mi włosy - już jestem nieruda.maruda, wracam do naturalnego mysiego ciemnego blondu, mam nadzieję, że chociaż trochę się wzmocnią przez brak farbowania. Oczywiście teraz są dość ciemne, ale z czasem się zmyją. Póki co dziwne uczucie mnie ogarnia, gdy patrzę w lustro :D No ale, posprzątałam mieszkanko, odkurzyłam, wskoczyłam w spodenki i zrobiłam turbo. Robiłam wszystko dokładnie, włożyłam całą swoją energię w ten trening i pod koniec byłam mokra jakbym wyszła z wody, czyli chyba dobrze? :-) Po turbo odczekałam 5 minut, napiłam się wody i włączyłam Skalpel. Szaleństwo! Takiego treningu jeszcze nigdy sobie nie zafundowałam. Tym bardziej, że miał być dziś dzień bez ćwiczeń :D Domyślacie się jaka jestem zmęczona? Mam nadzieję, że następnym razem jak najdzie mnie ochota na słodkie i przypomnę sobie dzisiejszy trening, ochota odejdzie jak ręką odjął :D Także pomimo tej małej wpadki jestem z siebie zadowolona :-)
Na anatomii mieliśmy całe zwłoki. Nie było tak strasznie jak mogłoby się wydawać ;-) widziałam mięśniaka macicy, serce (w końcu!), jelita, no wszystko. Ćwiczenia robią się coraz ciekawsze, a tu niedługo ich koniec :-(
Słońce u mnie grzało pełną parą, 22 stopnie na termometrze, ale wiatrzysko chwilami uniemożliwiało oddychanie! Na szczęście mało było takich momentów. Mam nadzieję, że was dzisiaj też słonko rozpieściło ;-) ktoś był na wagarach? :>
Śniadanie (280 kcal)
- owsianka na wodzie z jogurtem naturalnym, kostką gorzkiej czekolady, bananem i cynamonem
- zielona herbata z cytryną
Posiłek na uczelni (226 kcal)
- activia naturalna z musli orkiszowym, otrębami pszennymi, siemieniem lnianym i rodzynkami
Lunch (243 kcal)
- talerz zupy ogórkowej z łyżką śmietany
- pomarańcza
Obiad (528 kcal)
- 2 kostki z mintaja pieczone w piekarniku ze szpinakiem, czosnkiem, cebulką i odrobiną serka mascarpone oraz warzywa pieczone w piekarniku polane lekko oliwą wszystko posypane małą ilością mieszanką serów twardych
- jabłko
Podwieczorek (407 kcal)
- 2 placki ziemniaczane (też od siostry)
- 3 makaroniki
Kolacja (127 kcal)
- białko serwatkowe czekolada-orzech z mlekiem
- sałata lodowa z pomidorem, papryką i czarnymi oliwkami (nie dodaję warzyw do bilansu, chyba, że jem ich bardzo dużo, bo parę kalorii w jedną czy w drugą stronę, aż takiej różnicy mi nie robi, tym bardziej, że zawierają błonnik, którego nasz organizm nie trawi)
Razem: 1811 kcal
Trochę więcej niż zawsze, ale mam nadzieję, że ćwiczeniami spaliłam nadwyżkę :-)
Jutro dzień mierzenia. Trochę się boję, bo w tym tygodniu zawaliłam jedzonko... ale chociaż -1cm z brzucha! Pliiiiis!
W ogóle dziękuję, że odwiedzacie, wspieracie, że po prostu jesteście! Bez was nie dałabym rady :-*
Trzymajcie się ;-)
Inna_1
22 marca 2014, 15:54Chlebem w mleku najadam sie i o dziwo dpsc dlugo jestem syta:-) no kochana, trening pieknie zaliczony! Trzymam za slowo ze nie zlamiesz sie do konca;-)
kobiecymokiem93
22 marca 2014, 15:30Tak, to jest podwyższony poziom prolaktyny. Wow...Gratuluje! Naprawdę ładny wycisk sobie dałaś :)) Gdzie Ty tyle siły znalazłaś?! ;o Ja bym musiała chwilę odpocząć bo tak od razu to...to po prostu nie dałabym rady :D i makaroniki? Co to?
keisho
22 marca 2014, 13:08Ach no licze na ten ogródek właśnie, że troche mi da wycisk :) No ale taki przyjemny, bo przecież trzeba się cieszyc tą wiosna! :) Równiez zycze miłego dnia :*
karolinka2703
22 marca 2014, 12:14Ło Jezusicku, turbo i skalpel jedno po drugim? Zbierliby mnie w częściach z dywany po czymś takim :) Ale to chwali się ,skoro dałaś radę to twarda z Ciebie babeczka :D Może głupio to zabrzmi , ale zazdroszczę oglądania zwłok xd uwielbiam anatomię , a u nas były tylko kości :c mam nadzieję, że nikt oprócz Ciebie nie przeczyta tego komentarza , bo wyjdę na psycholkę :D
keisho
22 marca 2014, 11:39O ja chyba też bym chciała zobaczyć zwłoki choć nie jestem pewna jaka byłaby reakcja jakbym je faktycznie zobaczyła. :D Co do małej nadwyżki kcal, to jestem pewna, że nic tam się nie zadzieje, bo jesteś baaardzo aktywna! Czego zazdroszczę! :)
Anowela
22 marca 2014, 00:00nigdy nie jadłam makaroników muszę kiedyś zdecydowanie spróbować