Hej ho!
Kolejny dzień pełen słońca. Z jednej strony super pogoda, ale nie do końca wiem jak się ubrać, bo rano nie za ciepło, za to w południe grzeje na całego. Nie lubię czegoś takiego, że się rozbieram, ubieram, rozbieram, ubieram. Ale narzekać dopiero zacznę w weekend, bo niestety ma padać i temperatura poniżej 10 stopni... :-(
Dzisiaj miałam tylko jedne zajęcia. Angielski zaliczony na 85% więc chociaż coś. Później pozałatwiałam wszystkie sprawy na mieście, wróciłam do domku, zasadziłam na balkonie zioła i pomidory i poszłam biegać. Dziewczyny, ale mi się dziś dobrze biegało. Trasa koło jeziora, po raz 3 i 7,62 km bez przystanku! (jedynie na światłach). Po biegu zrobiłam 8 min na brzuch. Paliło mnie niesamowicie! I dlatego jestem zmęczona. Tak mam wymęczone mięśnie, że zarządzam dzień przerwy od ćwiczeń. W końcu regeneracja jest równie ważna, co same ćwiczenia :-) Później zrobiłam obiadek i pojechałam do M. który jest przeziębiony. Kupiłam mu pierogi, bo prosił i musiałam biec jakieś 150 m na autobus, ze schodków i po schodkach i tak czułam nogi, że szok. A autobus oczywiście nie przyjechał. Takie to moje szczęście. Przechodząc obok piekarni stwierdziłam, że kupię mu coś słodkiego (w końcu ja też kiedyś mogę być chora, więc żeby wiedział jak postępować :D ). Kupiłam ciastka owsiane i kawałek skubańca. Nie wiem co to za ciasto, ale już nieraz słyszałam tą nazwę. M. się oczywiście ucieszył, a ja nie zjadłam ani ciasta, ani ciastka, ani pieroga. A tak mnie ciągnie do wszystkiego co niezdrowe, bo jutro @ mnie nawiedzi... Ale trzymam się, trzymam się dzielnie :-) Dzisiaj minął tydzień bez słodyczy, jeszcze TYLKO 5,5 tygodnia.
Za 2 tygodnie mam urodzinki i zrobię sobie cheat day. Miałam robić na wszystko, ale nie zjem nic słodkiego. Jak już tyle wytrzymam, to i cały post dam radę. Ale pewnie jakaś pizza wjedzie. A jak nie to na pewno planuję placki ziemniaczane i ciasto francuskie ze szpinakiem i fetą :-)
Ale póki co muszę się trzymać moich postanowień, ładnie jeść i ładnie ćwiczyć :-)
Śniadanie (404 kcal)
- owsianka na wodzie z jogurtem greckim, rodzynkami, otrębami pszennymi, słonecznikiem, siemieniem lnianym, kostka gorzkiej czekolady i cynamonem
- zielona herbata z cytryną
II śniadanie (358 kcal)
- 2 jajka sadzone
- 2 wafle ryżowe z wędliną i ogórkiem
Obiad (412 kcal)
- pomarańcza
- potrawka z ryżu, kurczaka, warzyw na leczo (cukinia, cebula, papryka) i pomidorów z puszki
- herbata owocowa
Podwieczorek (127 kcal)
- białko serwatkowe z mlekiem i wodą
Kolacja (278 kcal)
- jajko na twardo z łyżeczką majonezu (u M.)
- pół papryki
- pół pomidora
- szklanka maślanki
- łyżeczka miodu (ale to tak zapobiegawczo, przed chorobą :D)
Razem: 1579 kcal
B: 98 T:61 W: 157
Jestem dzisiaj bardzo zadowolona z mojego menu, oby częściej mi się tak udawało :-)
I tego ostatniego się trzymajmy :-)
Miłego chudziny ;-)
Isfet
13 marca 2014, 20:29Miałam podobnie :) ale młodszy brat mnie namówił (tak na marginesie mój młodszy brat miał wielką niechęć do książek, dopiero Wiedźmin przełamał u niego lody ).
Isfet
13 marca 2014, 20:18Hejka, teraz zabieram się za czytanie wiedźmina, kiedyś już go zaczynałam, ale niestety nie miałam czasu i odłożyłam na bok :( teraz będę miała dodatkową motywację i czas żeby go skończyć ;)
Inna_1
13 marca 2014, 13:22O tak, odpoczynek ważna rzecz! ;) aktywny dzien u Ciebie i menu pyszne :)
Isfet
13 marca 2014, 12:33Na rowerku w sumie nie miałabym problemu z czytaniem ;) Byłabym na pewno ewenementem, bo z tego co widziałam to ludzie zazwyczaj oglądają filmy, ewentualnie czytają wiadomości na komórce, z papierową książką wyglądałabym zjawiskowo pośród tych elektro-gadżeciaży :P
kobiecymokiem93
13 marca 2014, 12:32Daj spokój, biszkopty? Fuuuj! Niesmaczne, niedobre i w ogóle blee :D A u mnie ciasta domowe są co tydzień, bo babcia nas tak rozpieszcza. Ale wiesz...chętnie zjem i za Ciebie w piątek haha :) No i pięknie sobie pobiegałaś :)) Widzisz, ja zjem za Ciebie ciacho a Ty za mnie pobiegałaś :D No, tak to ja mogę się odchudzać haha :) Trzymaj się i jak najdalej od tych niezdrowych słodkości! :*:)
Isfet
13 marca 2014, 12:24Świetny bieg :) ja nie mam kondycji i biegam 3,5-4km, ale mam nadzieje że się zmieni, chyba nawet dziś pójdę skoro nie idę na siłownię ;) Powodzonka!
Saineko
13 marca 2014, 08:03Piekne menu :) no i gratuluje tego biegania. Koniecznie zrob dzien przerwy.