Oby na zawsze. Obym już nigdy nie była otyła. Zdaję sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie już zawsze będę musiała uważać z żarciem. Bo rzeczywiście, chwila nieuwagi czy niezwracania uwagi na to co jem, i już plus na wadze. Zważyłam się dziś rano, wynik taki jak w pasku. Ważyłam się też kilka dni temu, też było 89 z hakiem, więc biorę to za dobrą monetę. Co prawda na urlop nie uda mi się zejść do 87, tak jak chciałam, ale czy to takie ważne? Tak naprawdę nigdy nie wytrwałam w diecie dłużej niż trzy miesiące, a teraz jestem na dobrej drodze do tego, żeby ta dieta została że mną na zawsze.
Jak się zastanowić, nie odkrywam Ameryki; praktycznie (ale nie całkiem) zrezygnowałam ze śmieciowego jedzenia, ze słodyczy (też nie na 100%, ale bardzo ograniczyłam i jem je maks. dwa razy w tygodniu w niewielkich ilościach). Mięsa nie jem od dawna, chociaż wczoraj wpadł łosoś. Staram się wszystkie posiłki komponować tak, żeby składały się głównie z warzyw, więc robię jakieś zapiekanki, nie zapiekanki, surówki, zupy jarzynowe... Warzywa dorzucam też do porannej owsianki. Za oknem plucha, więc to ten wspaniały czas, kiedy do płatków dorzucam starte jabłko, marchewkę i dynię z przyprawą do piernika. Inna sprawa, że takie rzeczy jak pizza, powodują uczucie ciężkości, obecnie dość rzadko się u mnie pojawiające.
Co trzeci dzień staram się biegać, chociaż moja wydolność nagle się skurczyła, poza tym ciągle boli mnie prawa łydka. Nic na siłę, jak nie mogę biec, idę na szybki, długi spacer. Poza tym 4 razy w tygodniu robię ćwiczenia siłowe z Martą Hennig (teraz Kruk). Bardzo podobają mi się jej treningi i sposób ich prowadzenia, uwielbiam ćwiczenia z hantlami. Lubię zresztą obserwować swoje postępy i stawiać sobie nowe wyzwania.
Przepisy znajduję głównie w aplikacji Super Food – jest ich tam całe zatrzęsienie i to w takim stylu, w jakim lubię. Pinterest ma takie głupie algorytmy, że ciągle mi pokazuje to samo: dania że szpinakiem i fetą (ile można?), jakieś suchawe dziwne makarony albo połączenia smaków, które są moim zdaniem okropne (burak z fetą, curry z kalafiora, pieczone w piekarniku warzywa, których nie cierpię)... A może po prostu ja nie potrafię szukać. No nieważne.
Jadę zaraz po zakupy (dzisiaj zapiekanka z kapusty i ziemniaków), a potem trochę sobie posprzątam, bo to też fantastycznie spala kalorie.
Uwielbiam jesień, a takie dni chętnie spędzam w domu. Trzymajcie się. 😊
ruda.lisiczka
11 września 2022, 15:38Oj, zjadłabym taką zapiekankę z ziemniaczków i kapustki, ale jestem na keto, więc odpada :D
PACZEK100
10 września 2022, 21:58Gratuluję!
Babok.Kukurydz!anka
10 września 2022, 12:35Może spodobają Ci się przepisy z bloga myfitnesspal. Gratulacje by the way, 😉🎉
R@swell
12 września 2022, 06:43Dzięki za polecenie! Wczoraj ściągnęłam, póki co nie miałam czasu zajrzeć do przepisów, ale na pewno to zrobię. 😊