Nie ważyłam się od poniedziałku, bo i po co? Za mało czasu minęło. Wiem, jak jem, wiem jak i ile ćwiczę, jest dobrze. Chwilami czuję się w miarę atrakcyjnie, jakbym już praktycznie osiągnęła tę wymarzoną wagę. Przychodzą też jednak trudniejsze momenty i wtedy nie jest tak kolorowo. Wydaje mi się, że w ogóle nie zrobiłam żadnego postępu i tylko świadomość, że swego czasu ważyłam 110 kg, a teraz jest mnie o 15 mniej, pozwala mi dalej trwać w postanowieniu. Są oczywiście i inne motywacje, ale prawda jest taka, że to trudna droga.
Ogólnie jednak czuję się lepiej, mam więcej energii, lepsze samopoczucie, z radością patrzę w przyszłość. Odbudowuję też powoli swoje życie towarzyskie, które w ostatnich latach praktycznie przestało istnieć. Jem wszystko (oprócz mięsa), po prostu mniej. Obiadów nie gotuję pod kątem kalorii, ale tego, żeby chłopakowi i mnie smakowały. Wczoraj na przykład ugotowałam zupę ogórkową, która nam obojgu podeszła, ale już sałatka z orkiszem, która mnie zachwyciła, dla niego była tylko ok. No cóż, zdarza się i tak, ale może i lepiej, będzie więcej dla mnie. 😁
Dwa dni temu wyszłam też pobiegać. Nareszcie ściągnęłam sobie na telefon aplikację do interwałów, ustawiłam 10 x 40 s biegu + 40 s przerwy, założyłam słuchawki i poszłam. Apka jest wspaniała w swej prostocie i aż żałuję, że pierwsze kilometry robiłam z telefonem w ręce. Puls skoczył w pewnym momencie do 177, ale to nadal nie moje tętno maksymalne, zresztą czułam się całkiem ok. Poza tym było gorąco, prawie 30 stopni, mimo że wyszłam późnym wieczorem.
Wczoraj w Aldi kupiłam sobie nowe legginsy właśnie do biegania, z kieszeniami na udach. Idealne na telefon i nawet w miarę leżą. Teraz już nie ma wymówek, chyba że znowu będzie lać jak wczoraj.
Dziś planujemy pojechać nad jezioro, mam nadzieję popływać. Może znów wieczorem wyskoczę na jogging? Zobaczymy. Pokochałam bieganie i naprawdę nie mogę w to uwierzyć – to jedyna dyscyplina sportowa, której przez całe życie szczerze nienawidziłam. Byłam powolna, nawet w szkole, nie miałam kondycji, chociaż przez trzy lata grałam w piłkę nożną. Gdyby ktoś mi powiedział, że kiedyś nie będę mogła się doczekać wieczornego treningu, popukałabym się w głowę.
Mam jakiś tam swój plan na najbliższe miesiące i mam zamiar go zrealizować. Chcę dojść do 10 min biegu, czyli najpierw 10 x 1 min biegu + 10 x 1 min przerwy I stopniowo zwiększać interwały biegowe, a zmniejszać przerwy, wszystko w granicach tych 10 minut. Kiedy uda mi się dojść do 2 minut biegu i 30 s przerwy, wprowadzę kolejny interwał itd. Będzie okay.
A teraz idę piechotą do sklepu, przyda mi się kilkukilometrowy spacerek. Trzymajcie się i miłego weekendu!
Babok.Kukurydz!anka
26 czerwca 2022, 12:35gdy zaczynałam biegać 6 lat temu, nie miałam w ogóle ubrań do biegania. Była zima, miałam wełniany szalik, bluzę z futerkiem i dresy mojego męża. Kupiłam najtańsze buty w miarę sportowe i biegałam. Za każde 4 tygodnie regularnych biegów kupowałam jeden ciuch biegowy. Buty biegowe kupiłam po 300 km biegania. Kolejne po 1300 km. Obecnie zmieniam buty co 1000 km. Uzbierałam sporo ubrań biegowych i nagród za bieganie od siebie dla siebie. Obecnie czekam na aliexpress z rękawkami do biegania, gdzie można włożyć telefon. Nie te z foliowym ekranikiem, bow tych się strasznie wszystko poci, ale zwykłe opaski na ramię gdzie można wsunąć telefon. Mam też leginsy z kieszeniami w pasku, z kieszeniami na udzie i bluzki z kieszonkami na plecach. jest tak duży wybór w ciuchach! Fajną książkę dla początkujących biegaczy ma treninrgbiegacza.pl - mój pułap tlenowy wzrastał jak głupi, gdy z nimi biegałam. Jest tam też dużo przydatnych informacji o ćwiczeniach uzupełniających aby nie bolały kolana i nie łapać kontuzji. Obecnie myślę nad nowym zegarkiem do biegania, ale muszę najpierw na niego uzbierać. Poprzedni też kupiłam sobie w nagodę za bieganie. No i musiałam 7 tygodni sprzątać ludziom domy, by na niego zarobić...
kaba2000
25 czerwca 2022, 16:07Brawo za aktywność.Ja też w tym roku dużo się ruszam.Troche spadło.Jutro wejdę na wagę i sprawdzę.
MiaMM
25 czerwca 2022, 10:11fajnie się czyta, widzę podobne jak u mnie przemyślenia, mi się już włączyła faza, że muszę iść dalej, niech ktoś mówi co chce ja jako grubasek czułam się i fizycznie i psychicznie źle, zakładałam zawodowo szpilki i po sekundzie na nich stania dosłownie robiło mi się słabo, teraz wytzymuję cały dzień na nich :) a życie towarzyskie u mnie nie istniało bo np. po imprezie były zdjęcia na których wyglądałam jakbym połknęła 1 koleżankę obok