Weekend przyszedł, poszedł, a moja waga nie spadła ;/
Celu na tą sobotę nie osiągnęłam, ale to z czystego lenistwa... Nie chciało mi się ćwiczyć jak cholera, dietę może i trzymałam, ale bez rewelacji. Pocieszenie jest takie, że nie przytyłam. No cóż...
Za 10 dni wyjazd... I trzeba będzie się pokazać w kostiumie kąpielowym... Trzeba się spiąć i "schuść", bo będzie obciach :P
Będzie rodzina mojego faceta i dużo nowy znajomych, no zwyczajnie MUSZĘ ŁADNIE WYGLĄDAĆ!!!
Przeglądam Vitalię, motywuję się, dam radę! W czwartek rano na 100% będzie 65,0kg! Daję sobie 3 dni na nadrobienie zaległości :)
Aha... obiecywałam stawiać sobie punkty, nie pamiętam o tym codziennie, więc rezygnuję... Jednak to nie dla mnie ;/
tuti83
20 maja 2013, 19:55Ćwicz, spalaj, ruszaj się ile wlezie a w środę dostaniesz na wadze swoje cyferki :)