Wczoraj wytrzymałam do 19 według planu. Były ćwiczenia, ostatni zaplanowany posiłek i... zaczęła się moja gehenna. O matko kochana! Na stoliczku przy kanapie mąż postawił paluszki. Zaczął chrupać. Mnie skręcało. Zjadłam kilka paluszków i zaczęło się! Ruszyłam do kuchni! Na szczęście do pochrupania chwyciłam garść suszonych płatków jabłkowych i dwie suszone śliwki.
Nie wytrzymałam pierwszego dnia. Mam z tego powodu moralnego kaca.
Dzisiejszy ranek też nie poszedł, jak należy!
Zapomniałam do pracy śniadania, które naszykowałam sobie na stoliku. Jeden posiłek ominęłam. Tragedia z tym moim odchudzaniem!
Cóż! Trza dalej trzymać się planu. Początki są trudne! Najgorsze są wieczory!
Wisienkawlikierze
3 stycznia 2014, 22:42Ja często ostatnio u siebie zauważam takie zachowanie, że wbrew sobie jem, jem, jem... a nawet nie mam specjalnie ochoty i potem czuję się opchana. I właściwie dlaczego to robię samej sobie? W tym roku walka będzie ciężka ale nie dam się samej sobie pokonać! I trzymam kciuki za Ciebie!!!
jolaps
3 stycznia 2014, 21:14Jeśli nie jesteś na jakiejś specjalnej diecie to polecam około 19-ej zjeść kaszy manny lub jaglanej gotowanej na wodzie i zjeść na ciepło. Nie będziesz podjadać. To nie ma dużo kalorii , jest zdrowe i mocno wypełnia. Lepiej zjeść konkreta jak łapać płatki, śliwki i inne przegryzki.
benatka1967
3 stycznia 2014, 20:00musisz się czymś zająć na ten trudny czas , trzymaj się :)
roki11
3 stycznia 2014, 18:49Zbliża się 19. Ja już głodnieję! Mam wrażenie,że problem tkwi w mojej głowie.
alicja205
3 stycznia 2014, 17:57Jedno potknięcie nie przekreśla całej diety! też takie miałam.. i wczoraj..i dzisiaj.. Na szczęscie po południu zjadłam ostatni cukierek z choinki i mam z głowy ;) W dpmu zero słodyczy.. A od jutro zwarte i gotowe będziemy grzeczne! Trzymaj się mocno postanowień, dasz radę! :)