Bycie w domu zdecydowanie mi nie służy. Mam wrażenie jakbym puchła, ale to pewnie wina dzisiejszej zupy. Czuję się jakbym miała balon zamiast brzucha ;/
Zjadłam: serek wiejski z pomidorami i cebulą, 2 kromki chleba z musztardą i wędliną, barszcz czerwony z fasolą, bobem i pieczonymi ziemniakami (balon!!), kromkę chleba z masłem orzechowym - jakimś takim mega naturalnym, bez soli, bez cukru, bez oleju palmowego, kawałek pomelo, pół kotleta mielonego, 1/2 grześka bez czekolady.
Upiekłam dziś pierś z kurczaka z musztardą francuską, ale jej nie zjadłam, bo zupa była o 16 i tak się nią najadłam, że już więcej nie chciałam.
Zrobiłam jeszcze dzisiaj pieczarki duszone z fasolą szparagową i koncentratem pomidorowym. Jutro to zamrożę i później będę wyciągała do pracy.
kasiek89sc
18 stycznia 2017, 23:32Witaj serdecznie mam to samo wrażenie będąc w domu. Obiadek tak samo syty bo lekka falolka po brytońsku odchudzona na maxa:) Pozdrawiam