Wczoraj położyłam się o 21.30. Myślałam, że poczytam jeszcze książkę, bo przecież wcześnie. Po 5 minutach spałam. Obudziłam się przed 23 otumaniona jakaś taka (i głodna). Wstałam, łazienka i z powrotem do łóżka. A rano wcale nie czułam jakbym spała zbyt długo.
Dziś zjadłam: bułkę z twarożkiem i wędliną, banana, barszcz z fasolą i bobem (a bobu bez zupy to zjadłam chyba ze dwie garście) i makaron z sosem (mięso mielone, fasola, groszek zielony, marchewka, pietruszka, pomidory krojone, kukurydza, cebula, czosnek i słoik cukinii z papryką [w lecie dusiłam i w słoiki wkładałam]). Ile to może być kcal? A ja wiem, na oko wydaje mi się, że mieszczę się w 1800kcal.
Sprawdziłam i mniej więcej mam 1600 kcal za sobą. Nie liczę tego na co dzień, bo nie mam czasu. W sumie po takim czasie walki z wagą, wiem, że pomaga mi dieta: MŻ, BS, RŻSWK (mniej żreć, bez słodkiego, ruszże się w końcu). I mogę jeść w miarę normalnie a i tak będzie spadać. Np ten mój sos dzisiejszy do makaronu, wyszło mi, że w 100g miał 70kcal - niby mięso z szynki, masła trochę, no ale dwa słoiki pomidorów krojonych i słoik lecza robią swoje. Nie dodaję żadnej mąki, śmietany, sera ani nic. Mam teraz pół gara sosu, który jutro będę zamrażała, tak żeby później tylko jakaś kaszę, makaron itp dogotować i zjeść w pracy. Jutro będę robiła następny sos, tylko jeszcze nie wiem z czego. Mam w sumie szpinak w domu mrożony, ale co do niego? Pierś z kurczaka? A może pierś, por, pieczarki? Tylko pomidory do tego nie pasują :D A pomidory robią u mnie za "sosowatość" :) Chyba, że udusić pierś z porem i pieczarkami, zamrozić a później rozmrozić i wymieszać z jogurtem i taki sos. Trzeba to przemyśleć.