Śniadanie: kanapki z serkiem i indykiem w galarecie, pomidor i cebula
II śniadanie: pomidorowa z ryżem
Obiad: gołąbki (1 mój + 2 zrobione przez mamę - małe liście były, dlatego aż 3 gołąbki ;p) Moje gołąbki składały się z kaszy jaglanej (zwykle kupuję na wagę i dziś zapomniałam i w innym sklepie kupiłam w woreczku - pudełko 4,10zł, ale ok, szczęka mi opadła dopiero w domu, gdy w pudełku znalazłam dwa woreczki po 100g kaszy. Normalnie ta na wagę to jakieś 5-6zł/kg. Może na cenę wpłynął fakt, że ta była prażona, ale i tak, niezła przebitka. Pomijam fakt, że prażona kasza jaglana w ogóle nie przypomina w smaku zwykłej kaszy), ryżu brązowego, piersi z kurczaka, selera, marchewki, papryki i cebuli. Wszystko zawinięte w kapustę, ale prawdę mówiąc, to gdybym wsadziła to do żaroodpornego naczynia i chwilę zapiekła, to też byłoby dobre. Ale było tak, że moje gołąbki jeszcze się gotowały a dochodziła 17, więc stwierdziłam, że zjem "mamowego" (ryż, gotowana łopatka wieprzowa, pierś z kaczki, skwarki z boczku wędzonego, skwarki zwykłe - też wędzony boczek nadał im takiego smaku, że jeju).
Kolacja: pomidory, serek wiejski, cebula, kromka chleba
z aktywności fizycznej: bieganie po schodach, bo większość rzeczy jest na górze a gotujemy w kuchni w piwnicy.