Właśnie skończyłam pierwszy tydzień. Masakryczny tydzień. Już więcej nie płakałam, co to to nie :P To prawda, że najgorzej jest zacząć. Potem już jest coraz lepiej. Ale w tym wypadku po tygodniu ćwiczeń wcale nie czuję żeby mi było łatwiej :P Chociaż to pewnie dlatego że jakość ćwiczeń się poprawiła. Ćwiczenie na rozżarzone niczym węgiel w ognisku uda ani trochę nie maleje, mimo że od początku je wytrzymywałam. Deska czy plank, jak wolicie, nadal nie umiem zrobić w jednym spójnym kawałku, bez ani nawet sekundowej przerwy. Ćwiczenia na boczki powoli powoli sklejają się w całość ;)
Pewnie gdyby nie plank który postanowiłam sobie zrobić od A do Z i chcę się tego trzymać, to już bym tym Skalpelem rzuciła w kąt. Tak, jestem taka niestała. W ćwiczeniach of kors, bo w uczuciach to już inna sprawa :D Ale szybko ćwiczenia mnie nudzą i szybko mi się odechciewa, za wyjątkiem jednego szczegółu. Gdy napotkam przeszkodę w ćwiczeniach, nie odpuszczę. W tym wypadku przeszkodą jest deska, "deskowa deska" jak to mawia MelB. I w sumie dobrze że jest taka a nie inna- długa, ciężka i męcząca- przynajmniej mam motywację na miesiąc. Tak sądzę. No chyba że się tak sprężę jak to nie w moim zwyczaju.
Dobrze, że jesteś desko! Inaczej szukałabym właśnie kolejnych ćwiczeń na chińskich bądź afrykańskich portalach fitnessowych. Tylko z tłumaczeniem byłoby wtedy ciężko :D
porcelaingirl
3 kwietnia 2014, 14:57hehe dasz rade kobietko! Ja to pamiętam jak sobie radziłam z ćwiczeniami...to była porażka i jakaś masakra,bo w końcu moje mięśnie miały jakiś wycisk i ruch i dlatego jest tak ciężko...jak się mięśnie rozleniwią to nie wiadomo jak bedziesz szczupła to bedzie ci ciezko znaleźć pęd do tego by nie przestawać... ja to jak nie dawalam rady z jakimis cwiczeniami...to rozgrzewalam z miesiac czasu swoje miesnie po swojemu...np przysiady i inne WF'owe ćwiczenia...które pomogły hehe
Invisible2
3 kwietnia 2014, 14:05Na pewno po jakimś czasie wszystkie ćwiczenia będa dla Ciebie łatwizną! Trzymam kciuki (: