Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kobieta zmienną jest. Skalpel Wyzwanie START!


Boże, nie potrafię obsłużyć się tym nowym edytorem tekstu. Trudno. 


Jak w tytule posta - zmienna jestem jak marcowa pogoda za oknem. Jak zachcianki kobiety w ciąży. Jak wykres funkcji kwadratowej, czy jakiejś tam innej para-super-hiper-boli ;D Rozpisałam sobie przepięknie na początku marca rozkład treningów z MelB, NA KOLOROWO co by jeszcze ładniej i bardziej motywująco było. I co? I nic. Po niecałym miesiącu nudne to to jak flaki z olejem. Nie mogę patrzeć (na te ćwiczenia, rzecz jasna,bo Mel B jest bardzo spoko). I co robię? HA! Nie rzucam tego, o nie, nie myślcie sobie. 


Zmieniam super żywiołową MelB i jej niczego sobie ćwiczenia na Flegmę EwęCh, której ciężko mi się słucha. Czemu taka zmiana? W tamtym roku z Panią Flegmą schudłam sporo. Może nie dzięki jej ćwiczeniom schudłam, ale moje ciało po Szok Treningu nabrało mięśni. JA MAM MIĘŚNIE! Taka była moja pierwsza myśl po porównaniu 3-miesięcznych treningów. Z MelB ćwiczyłam niby tylko miesiąc, ale nie widzę żadnej, nawet najmniejszej zmiany. Centymetr też nic ciekawego nie zanotował. Przekopałam pół internetu i tym razem padło na Skalpel Wyzwanie. 


Pewnie zapytacie jak wrażenie po pierwszym treningu. No cóż. Myślałam że po miesięcznych bojach z MelB mam już jakąkolwiek, malutką kondycję. A tu dupa. Dupsko. Dziś ryczałam na tym treningu. Łzy mi ciekły po policzkach ze wściekłości i bezradności. Myślałam, że jestem silniejsza, a jednak. Na pospolitym, zwyczajnym ćwiczeniu jakim jest przysiad (ale nie taki szkolny :P). Ten prawdziwy squat. Zrobiłam go i trzymam. Uda palą. A ona każe jeszcze dołożyć ręce! Krowa jedna. Wytrzymałam go do końca, ale co ściany słyszały to ich. Po tym ćwiczeniu popłynęłam. Pomyślałam sobie: "To ja się bawię w 10-cio minutówki jak ta Flegma mnie po 5minutach rozwaliła??!!" A potem było jeszcze gorzej. Planka ze zmianą pozycji już nie dotrwałam do końca, tak samo ćwiczeń na boczki. I wtedy postanowiłam, że dopóki nie zrobię tego całego Skalpela Wyzwanie porządnie, w tempie i nie zatrzymam się po drodze choćby na sekundę, nie odpuszczę. Kij z MelB. Kij z energicznym prowadzeniem ćwiczeń. Zmieniam strategię. Mam nadzieję, że się nie zawiodę :)

  • misantrop

    misantrop

    27 marca 2014, 14:52

    Ha! Moja metoda! "Płacz, zgrzytaj zębami i rób na miarę własnych możliwości, ale RÓB!". Upór się opłaca, za jakiś czas powiesz: "pfff, serio? Chodakowska? robię takie ćwiczenia przed wyjściem po bułki do sklepu (oczywiście pełnoziarniste!)". Trzymam kciuki za wytrwałość!!! I będę odwiedzać :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.