Trzy tygodnie mnie tu nie było!
Powodem mojej nieobecności nie był zastój w diecie czy ćwiczeniach, a zwyczajne lenistwo - nie czułam potrzeby dodawania wpisów. Nie pisałam, ale regularnie odwiedzałam vitalię i Wasze blogi.
Przez te 3tygodnie nie liczyłam kalorii, nie zapisywałam co jem, ale utrzymywałam jedzenie na stałym poziomie, do którego się już przyzwyczaiłam. Przeczytałam kiedyś, że gdy wytrwa się w postanowieniu 30 dni to później postanowienie staje się nawykiem. Zgadzam się z tym. Pomimo tego, że nie pilnowałam się nadzwyczaj to jadłam tak jak wcześniej, więc bilans na pewno oscylował w granicach 1500-2000 kcal. Wyjątkiem był przedświąteczny tydzień, a dokładniej dni od środy (27.03) do poniedziałku (1.04) - moi znajomi pozjeżdżali się na święta i trzy razy nie potrafiłam odmówić na `ze mną się nie napijesz?':). W związku z tym pofolgowałam sobie trochę, bo wpadały jakieś przekąski, jak to po alkoholu. W tym piciu alkoholu najgorsze jest to, że mam na kaca dwie opcje - albo kompletnie nic nie jem, albo mój żołądek jest dziurą bez dna i mogłabym pochłaniać wszystko. I chociaż w niedzielę wielkanocną byłam u rodziny tylko na śniadaniu, nie jadłam dużo w ciągu dnia, to wieczorem byłam na imprezie i tak następnego dnia wchłonęłam chyba wszystko, co mogłam. Później odbiłam to ćwiczeniami.
Ale pomimo luźnego podejścia do tematu racjonalnego odżywiania/diety* do przodu miałam tylko 1kg! Także miło jest wiedzieć, że są zmiany w moim metabolizmie i nie ma aż takiej tragedii.
Wagi specjalnie nie podaję ani nie robię zmian na pasku, ponieważ nie chcę by znów wyszło na to, że jest progres, a później dupa. Postanowiłam, że zaktualizuję pasek wagi, gdy dojdę do 80kg.
Ćwiczenia. 22marca zamieniłam Skalpel Chodakowskiej na Trening z Gwiazdami, który robię średnio 4-5x w tygodniu. Co prawda nie w całości, ponieważ Szok Trening albo odpuszczam, albo ćwiczę tylko 5-10min, jeśli dam radę. Jest to dla mnie jeszcze hardkorowa część. W sobotę zazwyczaj mam więcej siły i samozaparcia, odsypiam cały tydzień i jestem wypoczęta, więc po skończeniu TzG ćwiczę jeszcze 15min Skalpel. A czasem jestem miękką parówą i ledwo żyję - na przykład w tym tygodniu wstawałam o 4, a kładłam się spać koło północy, więc w poniedziałek zrobiłam tylko Balance, we wtorek Balance+Superset, a w środę i czwartek byłam dętką i odpuściłam. Gdy odpuszczam mam ogromne wyrzuty sumienia, w co kiedyś bym nie uwierzyła. Za to trzymam się codziennie brzuszków i przysiadów (nie mogę patrzeć na swoje uda!) - wcześniej robiłam po 30x po przebudzeniu i przed snem, ale zaczęły mi dokuczać plecy, więc zmniejszyłam serię do 20x. W worek porannych ćwiczeń jeszcze wrzuciłam rozciąganie i dzięki temu nie zasypiam pod prysznicem jak kiedyś. Do tego dochodzi basen ewentualnie jazda rowerem, ale chciałabym zmobilizować się do biegania.
Przygodę z ćwiczeniami zaczęłam pod koniec stycznia, regularnie ćwiczę od marca i wciąż nie mogę wyjść z podziwu, że ja, wieloryb, ćwiczę, naprawdę ćwiczę i są tego efekty! Właśnie, efekty 4.03 - 7.04:
talia -6cm, brzuch -6cm, biodra -3cm, udo -2cm.
Czyli łącznie jest mnie 17cm mniej!
Nie mam pojęcia czy to duży spadek na przestrzeni miesiąca, ale spadek zawsze spadkiem jest:)
roogirl
14 kwietnia 2013, 15:35Dzięki ci bardzo za komentarze i wsparcie. Niestety ludzie nie myślą i jak czegoś nie rozumieją to najlepiej powiedzieć, że ktoś sobie wymyśla. Ech może kiedyś dadzą mi spokój :) A tobie cieszę się, że dobrze idzie, oby tak dalej.
Dulce.
12 kwietnia 2013, 16:55Widzisz - cudowna zmiana! Cudowny spadek cm *-* Robi wrażenie :)