Ale mimo to jakiś system się w środku łamie. Coś mówi, że to źle, bardzo źle, że muszę mieć więcej motywacji.
Tyle dobrze, że jeszcze czwartek i piątek, a potem ferie - dwa cudowne, dobrze prosperujące tygodnie.
I trzeba się dietki bardziej trzymać, więcej na rowerku, dalej a6w i hula hop. Może zumba? Czemu nie!:) I do tego kremy, peelingi.
A na koniec, w nagrodę za wytrwałość, wizyta u fryzjera i kosmetyczki :)
Lektura motywacyjna? Wszelkie programy na TVN Style i BBC Lifestyle o ludziach, którzy się odchudzają i osiągają sukcesy. Motywuje, bo
no jak to, ja nie dam rady?
Pozdrawiam ciepło:)