Dziewczyny dziękuję za słowa otuchy . Myślałam, że po tylu latach walki z wiatrakami nikt nie będzie już traktował mnie poważnie. Taki sobie przegraniec... a tu takie miłe słowa.
Dziękuję!
Gdyby to co piszecie było jednak takie proste. Cukier... cholera, przypominam skrzyżowanie hipopotama i wieloryba, ale ja nie lubię słodyczy. Na sam widok czekolady mam odruch wymiotny, a ciastka mogą u mnie w domu leżeć tygodniami. Lubię czasami tylko zjeść loda (bez czekolady bo jest fuj) lub owoce.
Zaprzyjaźniona jestem także ze zdrową żywnością, lubię zielsko, sałatki, chude drobiowe mięsko (dobrze doprawione ziołami), ryby... No książkowa dieta fit....ale....
... no i jest to ale... wszystko to zjadam w dużych ilościach. Potrafię zjeść dwa lub trzy naleśniki razowe ze szpinakiem i sałatką na obiad... ale potem, jeśli zostaną mi jakiś na następny dzień, będę o nich myśleć dotąd, aż je za godzinę czy dwie dokończę, niezależnie od tego czy jestem jeszcze głodna czy nie. A potem będzie mnie męczył zapchany żołądek i kac moralny! To nic innego jak tylko nałóg.
Jestem żywym przykładem, że można być spasioną świnią na całkiem lightowej diecie Do dupy z tym wszystkim...
myMyselfeAndI
14 maja 2017, 13:21wreszcie ktos napisał prawde i mam nadzieje ze nie po to aby ci wspolczuc. powiem ci cos tak jestes grubasem wez sie w grasc , ile razy mozna wałkowac jedno i to samo?? zrob to raz a pozadnie a jak nie to ci nakopam
Pyniowa
13 maja 2017, 23:37Hmmyyy pomyślmy, bo jestem głupia, nie mam silnej woli i konsekwencja w działaniu to mój wróg... ech....