Pyniowa
kobieta, 47 lat
Warszawa
Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Grill, kwiaty i czekoladowa bombonierka!
20 września 2013
Cóż za zestaw.... grill i czekoladowa bombonierka. Akurat dla dietkującej, ale po kolei...
Dziś moje kochanie spontanicznie wpadło na pomysł zrobienia grilla. Fakt, pogoda coraz brzydsza, to ostatni gwizdek na zabawę. Pretekstem do ucztowania stała się wizyta jego kolegi.
Pojechaliśmy do sklepu i co? Panowie do koszyka wrzucili chleb, kiełbasę podwawelską i piwko, po czym równym marszem ruszyli do kasy.
Dorwałam ich z koszykiem już przy kasie, a potem zrobiłam karną wycieczkę (wiecie jak faceci lubią zakupy typu "pomyślmy co by tu jeszcze wziąć") po sklepie.
Wpierw zaliczyłam dział mięsny i kupiłam piersi z kurczaka a potem poleciałam do alejki z warzywami. Między pomidorami, a papryką zaczął trafiać ich szlag i usłyszałam bardzo wymowne słowa mojego narzeczonego:
"Widzisz co ja tu muszę znosić".
Nie odpuściłam i do koszyka trafiały kolejne produkty na sałatkę.
Jako, że miałam dziś sporo pracy wszystko do grilla przygotował mój man, łącznie z tą nieszczęsną sałatką (kapusta pekińska, pomidory, ogórki, papryka, szczypior i sos na bazie oliwy i cytryny).
Dzielnie dziś walczyłam z pokusami, ale na grillu zgrzeszyłam i to 3 razy - prócz grillowanej piersi z kurczaka i sałatki zjadłam 3 pieczone kromki chleba z masłem czosnkowym własnej roboty (znaczy roboty mojego chłopa). Ech... no nie mogłam się powstrzymać.
Prócz grilla zjadłam normalne śniadanie, a na pseudo kolację trochę winogron. To wsio, choć w lodówce została jeszcze sałatka i pierś. Ale nie, zjem ją sobie jutro na śniadanie! Nie zepsuje się.
Aaaaaaa... bombonierka... znajomy, który wpadł z wizytą ostatnim razem obiecał mi kwiaty. Jak zobaczyłam wielką bombonierkę z różami nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Dowcipniś !!
Na całe szczęście nie lubię czekolady... i bombonierka trafiła na regał do ciastek i innych słodkich pierdół syna. Nie, nie... ja tego nie podjadam. Po prostu nie lubię. Ze słodyczy to ja najbardziej lubię... sushi, pizzę, ewentualnie dobrą zapiekankę z pieca z dużą ilością ciągnącego sera. Ciasteczka w ogóle na mnie nie działają.
Wiecie co baby jutro się chyba zważę, najwyższa pora... ciekawe ile mi przybyło. Rok temu ważyłam 127,1 kg :)
TWEETY6711
2 października 2013, 15:09Pani Pyniowa! Ile to ja Cie będę za uszy ciągnąć! Wracać mi tu natychmiast i walczyć :)) Swiat czeka na takie laski jakimi się wkrótce staniemy!!!
TWEETY6711
20 września 2013, 08:02Nie lubisz słodyczy??????!!!!!!!!!!!!!! Myślałam że Ty tez z klubu Kubusia Puchatka :)) Ja całe życie szukam "wszywki" na czekoladę i nic. Oddam najlepszy obiad za pistacjową............
TWEETY6711
20 września 2013, 07:55Oj tam oj tam. Wiesz dobrze że czasami człowiek musi bo inaczej się udusi :-)) Pozdrawiam 3maj się dziewczyno!
nena111
20 września 2013, 00:28Jak ja Ci zazdroszcze,ze nie lubisz czekolady! Ja bym mogla odzywiac sie tylko czekolada i slodyczami;) pozdrawiam