To dziś i na wesoło i na smutno - dla równowagi!
Dwa tygodnie temu, w niedzielę rano ważyłam 123,8 kg.
W minioną niedzielę będąc u swojego narzeczonego weszłam na wagę
i zobaczyłam na niej 122,6 kg. Wpierw się ucieszyłam, ale potem naszła mnie niepewność.
Ważyłam się na szybko, na dywanie, w dodatku nie na swojej wadze...
oj... miałam wątpliwości, co do wiarygodności pomiaru!
Potem grzeszyłam, grzeszyłam i jeszcze raz grzeszyłam... restauracja, drinki, pyszne jedzonko,
generalnie same bomby kaloryczne!
Po powrocie z cudownego weekendu we wtorek wlazłam na swoją wagę.
Wiecie co zobaczyłam? 124,1 kg!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tamta waga mojego Miśka po prostu mnie bezczelnie okłamała, a pyszne jedzenie dobiło wagę!
Od wtorku ostro wzięłam się za siebie, bo szlag mnie po prostu trafił!
I co? Dziś rano waga pokazała (moja waga, stojąca w tym samym miejscu) 122,0 kg !
ZNÓW JEST MNIE TROCHĘ MNIEJ!
SUPER!!!!!!!!!
SUPER!!!!!!!!!
Było na wesoło, teraz na smutno.
Dziś grzebałam po lodówce i zastanawiałam się co zjeść. Wiecie co mnie naszło?
Ja już kur** mać będę musiała tak szczypać się z tym żarciem do końca życia,
bo inaczej pieprzone jojo!
Do końca życia nie dojadać, do końca życia bez słodyczy, porządnego żarełka, na głodzie!
To takie smutne... zwłaszcza jak się lubi jeść...
Aaaaa, zapomniałam, menu dzisiejsze jeszcze:
Na śniadanie zjadłam:
- owsiankę na mleku, zioła
Na II śniadanie zjadłam:
- Activię i kawę z mlekiem
Na pierwszy (hehehe) obiad zjadłam:
- miskę zupy pomidorowej z makaronem razowym plus 2 kromki macy z wędliną
Obiad zjadłam koło 14:40 i po 17:00 zrobiłam się głodna. Zostało mi trochę zupy, dlatego koło 17:30 zjadłam drugi obiad .
Na drugi obiad zjadłam:
- miseczkę zupy pomidorowej z makaronem razowym i kanapkę z szynką (chleb niestety zwykły żytni, ale miałam taką chęć................)
Od 17:40 nic nie jadłam i głodna jestem jak cholera!!!!!!!!!!!!!!!
Dziś grzebałam po lodówce i zastanawiałam się co zjeść. Wiecie co mnie naszło?
Ja już kur** mać będę musiała tak szczypać się z tym żarciem do końca życia,
bo inaczej pieprzone jojo!
Do końca życia nie dojadać, do końca życia bez słodyczy, porządnego żarełka, na głodzie!
To takie smutne... zwłaszcza jak się lubi jeść...
GŁODNYM BYĆ DO KOŃCA ŻYCIA!!!!
Pierdolę, ale i tak jadę dalej! Hehehe... zamienię żarcie na większą ilość seksu
Pierdolę, ale i tak jadę dalej! Hehehe... zamienię żarcie na większą ilość seksu
Aaaaa, zapomniałam, menu dzisiejsze jeszcze:
Na śniadanie zjadłam:
- owsiankę na mleku, zioła
Na II śniadanie zjadłam:
- Activię i kawę z mlekiem
Na pierwszy (hehehe) obiad zjadłam:
- miskę zupy pomidorowej z makaronem razowym plus 2 kromki macy z wędliną
Obiad zjadłam koło 14:40 i po 17:00 zrobiłam się głodna. Zostało mi trochę zupy, dlatego koło 17:30 zjadłam drugi obiad .
Na drugi obiad zjadłam:
- miseczkę zupy pomidorowej z makaronem razowym i kanapkę z szynką (chleb niestety zwykły żytni, ale miałam taką chęć................)
Od 17:40 nic nie jadłam i głodna jestem jak cholera!!!!!!!!!!!!!!!
doris190185
10 października 2011, 21:16super, oby tak dalej:)
duszka189
10 października 2011, 18:31nic tylko pozazdroscic spadku bo moja waga mnie dziś beznadziejnie zaskoczyła:(((( ale uważaj kochana na te bomby kaloryczne bo może cię potem waga zaskoczyc negatywnie:((
KaSia1910
10 października 2011, 00:32gratuluję spadku, wiesz do ziarnka ziarnka a zbierze się miarka, pozdrawiam
Brzuszysko
10 października 2011, 00:16Po trochu, po trochu będziesz jadła mniej i zniknie to uczucie głodu... Mi też po jakimś czasie znikło - porcje się ustabilizowały i jem teraz mniej więcej zawsze tyle samo i wieczorem organizm już się nie domaga więcej - bo wie że dostanie rano duuuuuuuuuże śniadanie :)
Gabigrazyna
9 października 2011, 22:17dobra alternatywa dla diety.Ja też bardzo lubię jeść,a jak kończę jeść to żałuję,że dopiero nie zaczynam.Na początku trudno,z czasem jednak organizm przyzwyczaja się.Obecnie jem mniej niż kiedyś.Wcale nie czuję się głodna.Potrafię w każdym momencie przerwać jedzenie.U ciebie z czasem też tak będzie.Trochę cierpliwości.
silaczka
9 października 2011, 21:53Ja to się waże tylko na mojej kochanej wadze,no i u pani dietetyk,kiedy robie raz w miesiącu analize składu ciałka:-).A z tym seksem to najlepsza decyzja hihi.